Bez ofiar się nie obejdzie. Ale to cena, jaką trzeba ponieść – mówi o wojnie płci francuski reżyser filmowy François Ozon, autor komedii „Moja zbrodnia”.
Po wyroku i procesie, który trwał cztery tygodnie, 64-letni aktor nie krył wzruszenia i zapowiedział powrót do aktorstwa.
Sąd przysięgłych w Nowym Jorku orzekł, że Donald Trump dopuścił się napaści seksualnej na dziennikarkę E. Jean Carroll i szkalując ją jako „oszustkę i kłamczuchę”, zniszczył jej reputację. Co to może oznaczać dla jego politycznej przyszłości?
Poruszające świadectwo E. Jean Carroll ma szansę przynajmniej w jakimś stopniu przemówić do powszechnej wyobraźni i społecznego poczucia sprawiedliwości.
Wszystko wskazuje na to, że z „szarej strefy #MeToo” nie wyjdziemy bez rachunku sumienia i głębokich przemian naszej wspólnej kultury. W przeciwnym razie kolejne instytucje będą robić to samo co Cezary.
Harvey Weinstein pozostaje jednym z niewielu „drapieżców”, którzy faktycznie stanęli przed sądem za napaści seksualne zgłaszane na fali #MeToo.
Agnieszka Szpila wygrała Grand Pressa w kategorii „publicystyka”. Nagrody nie przyjęła. Kilka dni później udzieliła wywiadu, by wyjaśnić swoje powody.
Odrodzona francuska lewica podniosła na sztandary walkę z przemocą wobec kobiet. Ale okazało się, że w tym przypadku rozliczanie musi zacząć od siebie.
Kevin Spacey to kolejny po Johnnym Deppie sławny i możny mężczyzna, któremu ławnicy dali wiarę wbrew oskarżeniom o napastowanie seksualne. Ale nie należy tego interpretować w kategoriach odwrócenia trendu.
„Mój ojciec był białym suprematystą i neonazistą” – zeznał przed nowojorskim sądem amerykański aktor. O molestowanie seksualne oskarża go ponad 20 mężczyzn.