Sąd Najwyższy podjął decyzję o zablokowaniu dostępu do platformy X od soboty 31 sierpnia. To skutek odmowy wykonania polecenia sądowego, zgodnie z którym Elon Musk miał zdjąć z serwisu konta szerzące dezinformację.
W związku z zatrzymaniem Pawła Durowa rosyjska propaganda chętnie lansuje narrację, że na Zachodzie z wolnością słowa jest gorzej niż w Rosji. Oburzył się też klubik przyjaciół Putina.
Okrutne komentowanie wszystkiego, co uchodzi za porażkę, jest dzisiaj nagminne. Żyjemy w sadystycznym komentariacie czyhającym na błędy tych, którzy odnieśli jakiś rodzaj sukcesu, i z rzadka nagradzającym tych, którzy przetrwają.
Rozwój mediów społecznościowych, jak wiadomo, ma swoje blaski i cienie. Do tych ostatnich – w sekcji: przeoczone – zaliczyłabym śmierć potwora z Loch Ness.
Czy media społecznościowe potrzebują etykiet ostrzegawczych, jak inne używki, o szkodliwej wartości dla zdrowia?
Michał Fedorowicz, przewodniczący Europejskiego Kolektywu Analitycznego Res Futura w rozmowie z „Polityką” mówi o tym, jak polskie partie i polityczni liderzy radzą sobie w internecie.
Polskie media protestują; prokuratura i policja weszły do siedziby neo-KRS; nie gaśnie bunt w PiS; dwie polskie tenisistki przegrały w Wimbledonie; jest nowy sondaż w sprawie drugiej tury wyborów we Francji.
Musimy mierzyć się z groźbą, jaką jest dominacja globalnych gigantów technologicznych na rynku polskich mediów. By przetrwać, musimy mieć wsparcie demokratycznego państwa. Tego samego, którego zawsze z tą samą pasją bronimy. Polscy wydawcy, redakcje i dziennikarze apelują do polityków o poprawienie szkodliwego prawa.
Namawianie do „kochania TikToka” przy obecnym stanie wiedzy o zagrożeniach cyfrowych i niedopasowaniu regulacji prawnych jest przedwczesne i szkodliwe społecznie.
Amerykanie go nie lubią, bo jest „chiński” (nieprawda), Europa go zwalcza, bo uzależnia (racja). Ale młodym TikTok się podoba. Co robić?