Od nadchodzącego tygodnia na największym portalu społecznościowym świata powinno być mniej rasizmu. Algorytmy dostały nowe wytyczne.
Mark Zuckerberg już nie chce budować globalnej demokracji. W ostatnim manifeście na temat przyszłości swojego portalu rysuje wizję połączonych ze sobą prywatnych przestrzeni.
Sheryl Sandberg, dyrektor operacyjna firmy i najbliższa współpracowniczka Marka Zuckerberga, miała być według „New York Timesa” największą orędowniczką zamiatania niewygodnych dla Facebooka spraw politycznych pod dywan.
Firma Marka Zuckerberga tworzy centrum dowodzenia do monitorowania kampanii przed wyborami w USA i Brazylii. Być może okaże się pomocne także w Polsce.
Magazyn „Forbes” ogłosił, że Kylie Jenner, czyli najmłodsza z sióstr Kardashianek, za chwilę może stać się najmłodszą na świecie miliarderką.
Czas internetu dopiero nadchodzi – przekonywali uczestnicy berlińskiej konferencji Re:Publica. I ciągle można odzyskać społeczną kontrolę nad światem w epoce cyfrowej. Trzeba tylko uwierzyć w siebie i w społeczeństwo.
Pytanie tylko, czy na pewno chcemy, żeby komercyjny algorytm podpowiadał nam życiowego partnera?
Facebook ogłosił „standardy społeczności”. Ale żeby uporządkować komunikację w serwisie Marka Zuckerberga, potrzeba zrobić nieco więcej.
Czy Donald Trump będzie bronił cyfrowych gigantów tak zawzięcie jak hut stali? Unia Europejska planuje to sprawdzić.
Społecznościowy gigant może za pomocą algorytmów wydobyć z nas wiele (bardzo) wrażliwych informacji.