Rada Ministrów bez reformy Leszczyny ws. szpitalnictwa; sekretarz NATO na otwarciu bazy w Redzikowie; rywalizacja między Sikorskim a Trzaskowskim; szczyt COP29 w Baku; Iga Świątek z drużyną na Billie Jean King Cup.
Prezydent Ukrainy przekonuje, naciska i błaga o zaproszenie do NATO. Wie, że go nie dostanie. Za niecałe trzy tygodnie wszystko, co dziś mówi Biały Dom, może stać się nieaktualne lub zgoła niewykonalne. Wie to też Wołodymyr Zełenski, dlatego ostatnio tak mocno próbował.
57-letni Mark Rutte to weteran polityki: 20 lat doświadczenia parlamentarnego, 14 lat na czele rządu, jeszcze dłużej kierował konserwatywno-liberalną partią VVD.
Ma wsparcie transatlantyckiego dyrektoriatu, jest stanowczy, ale spokojny wobec Rosji, w dodatku lubi się z Trumpem. Te zalety przeważyły na korzyść kandydata Zachodu ponad kimś ze wschodniej flanki.
Mark Rutte jest coraz bliżej nominacji na sekretarza generalnego NATO. Jego zaletą jest m.in. historia poprawnych, a nawet – na ile to możliwe – dobrych relacji z Donaldem Trumpem, którego powtórna prezydentura jest czarnym scenariuszem dla Sojuszu.
Zakulisowe negocjacje w sprawie wyboru nowego szefa NATO wkraczają w decydującą fazę. I są coraz mniej zakulisowe.
Drugie przebudzenie Europy? Konferencja monachijska pokazała, że Europa widzi ryzyko wojny z Rosją i chce się do niej przygotować. Bez Ameryki, jeśli będzie trzeba.
Geert Wilders to jeden z tych polityków, którzy od dekad zwiastują kryzys europejskich liberalnych demokracji. Program ma krótki i soczyście populistyczny. Koniec z islamem i migracją. Należy pożegnać Unię Europejską, która robi bałagan w Ukrainie, a na tzw. nexit Holendrzy powinni zgodzić się w referendum.
Według ostatnich sondaży liberałowie premiera Marka Ruttego idą łeb w łeb z powstałą ledwie kilka miesięcy temu Nową Umową Społeczną Pietera Omtzigta.
Przyspieszone wybory zaplanowano dopiero na listopad, a biorąc pod uwagę rozbicie holenderskiej sceny politycznej, trzeba zapewne doliczyć jeszcze kilka miesięcy.