PiS chciałby wykluczyć tę grupę obywateli, którzy mogliby przysporzyć głosów opozycji. Niestety zgodnie z prawem. W tej sprawie apeluje do marszałków Sejmu i Senatu RPO prof. Marcin Wiącek.
„Chodź rzeczniku, obywatel czeka” – gdy kilkadziesiąt osób skandowało te słowa w holu Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, pełniący tę funkcję Marcin Wiącek miał przebywać poza budynkiem. Z zawieszonym, niczym strzelba, pytaniem o powody odwołania jego zastępczyni Hanny Machińskiej obywatele postanowili zaczekać na miejscu.
Skutkiem jest to, że neosędzia Kamil Zaradkiewicz po raz drugi uwiarygodnił się za pomocą TSUE w roli sędziego Sądu Najwyższego.
Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek jakby stracił wiarę w naprawę wymiaru sprawiedliwości.
Pismo RPO potwierdza: nie ma żadnych prawnych argumentów za tym, by nie rozpatrywać wniosków uchodźców spod Usnarza. Osoby na polsko-białoruskim przejściu nie stanowią zagrożenia dla państwa. To państwo, nie wywiązując się ze swych moralnych i prawnych zobowiązań, stanowi zagrożenie dla ich zdrowia, a może i życia.
Niespełna 40-letni profesor Uniwersytetu Warszawskiego, dr hab. Marcin Wiącek, dotąd ostrożny i niewyrazisty, został następcą Adama Bodnara na urzędzie Rzecznika Praw Obywatelskich. Czy urząd go odmieni?
Stało się spodziewane: Senat zaakceptował Marcina Wiącka na rzecznika praw obywatelskich. To było szóste podejście do wyboru RPO od września zeszłego roku, gdy skończyła się kadencja Adama Bodnara.
Sejm wybrał Marcina Wiącka na następcę Adama Bodnara na urzędzie RPO. Wydaje się, że zgoda Senatu jest formalnością. Kończy się serial pt. „wybór RPO”. I wszystko wskazuje, że uniknęliśmy wariantu z tymczasowym zarządcą wskazanym np. przez marszałka Sejmu.
Do sześciu razy sztuka. Wygląda na to, że tym razem Sejm i Senat zgodzą się w sprawie nowego Rzecznika Praw Obywatelskich.