Stanowisko koalicji rządzącej, zwłaszcza Koalicji Obywatelskiej, w sprawie sytuacji w Ukrainie mocno różni się od nastawienia Andrzeja Dudy, a zwłaszcza Marcina Mastalerka.
Marcin Mastalerek publicznie przyznał, że „zawalił i nie dograł terminu” spotkania Donalda Trumpa i Andrzeja Dudy. Wiele razy zapewniał, że ma doskonałe kontakty z najbliższym otoczeniem Trumpa, a do USA – jak ustaliła „Polityka” – latał ostatnio bardzo często. I to nie sam. Mamy dowody.
W kancelarii Andrzeja Dudy zaszły duże zmiany. Nie ustają spekulacje: kto wygrał na tych roszadach, czyja pozycja osłabła. Prezydent niby ukrócił wpływy „wiceprezydenta” Mastalerka, ale też awansował jego ludzi, w tym swojego przyjaciela. O co tu chodzi?
Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.
Czego nie załatwił Mastalerek; baza w Redzikowie wymaga dozbrojenia; Kaczyński tworzy nową mapę polityczną PiS; wstrząs w Pentagonie: prezenter sekretarzem obrony; wątpliwe zakupy w Zamku Królewskim w Warszawie.
Marcin Mastalerek miał zorganizować spotkanie Dudy z Trumpem albo przynajmniej ustalić jego termin. Nic z tego nie wyszło. Teraz przekonuje, że wszystko poszło zgodnie z planem. Osoby z otoczenia Kancelarii Prezydenta są innego zdania.
Szkoda, że jakiś Mastalerek nie pisze dialogów posłom z sejmowej komisji wizowej i przesłuchiwanemu przez nich Danielowi Obajtkowi.
Według naszych informatorów, choć Grażyna Ignaczak-Bandych miała kłopoty ze zdrowiem, to nie ono jest powodem dymisji. W tle toczył się ostry konflikt z Marcinem Mastalerkiem, szefem gabinetu prezydenta. Swoją rolę odegrały też sytuacje z jej udziałem w Pałacu. Chodzi o to, jak traktowała ministrów, dyrektorów, sekretarki czy personel techniczny.
Ambicje partyjnych bonzów i potyczki pomiędzy frakcjami rozhulały się już tak bardzo, że Jarosław Kaczyński nie jest w stanie nad tym zapanować. W PiS już nic nie będzie „ponad podziałami”. Nie powiem, aby mnie to szczególnie martwiło.
Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek za rządów PiS dostał z państwowych banków pieniądze na zrobienie filmu, który sobie wymyślił. Kwota znaczna, recenzje druzgocące.