Tu wszystko jest z odzysku. Okna, podłogi, drzwi i meble. Same mury. I historia miejsca, wyszukiwana z mozołem na śmietnikach pamięci, a potem wieszana na ścianach.
Mój dom na Kaszubach powstał z marzeń, ponadprzeciętnego zaangażowania i miłości. – Tworząc go, postanowiłem nie chodzić na kompromisy. Nie godzić się na to, co dobre, skoro wiem, że może być bardzo dobre – mówi Jan Sikora, architekt.
Główną atrakcją jest... brak atrakcji! Goście przyjeżdżają tu odciąć się od zgiełku. Emocje sięgają wysokiego „C” tylko w kurniku, gdy koguty pokłócą się o kokoszkę.
Maluję niedoskonałość, bo od zawsze jest ze mną – mówi Bartłomiej Radosz. – od dziecka choruję, stąd uporczywe przyglądanie się ciałom, wrażliwość na ich wygląd. Ciekawi mnie też, dlaczego ludzie ładni, a nawet obdarzeni ponadprzeciętną urodą, uważają, że to za mało. Chcą być idealni. Swoją twórczością nawiązuję do tych napięć między pięknem a brzydotą.
W oczekiwaniu na wiosnę śledzimy trajektorie dłoni na delikatnym szkliwie ceramiki, dajemy wodzić się skomplikowanym splotom tkaniny oraz zastanawiamy się nad tym, w jaki sposób dzieła sztuki nie tylko tworzą historię, lecz także ją przechowują. Wierzymy w słowa Marcela Prousta: „Sztuka przynosi nam dowód, że istnieje coś innego niż nicość”.
Wyzbywa się kompleksów miasta na prowincji. Powstaje tu spektakularna architektura o ambicjach godnych metropolii. Nową twarz „Małego Krakowa” odkrywa dla nas śląski architekt Robert Konieczny.
Próbowaliśmy się ich pozbyć. Traktowaliśmy z wyższością. Wyśmiewaliśmy. A wygląda na to, że nie możemy bez nich żyć. Bo lubimy przytulność, czasem snobujemy się na modernistyczny eklektyzm, a może po prostu mamy ten sarmacki gen, który każe zachwycać się dywanami i szczodrze dekorować nimi wnętrza.
Katarzyna Swinarska tworzy sztukę napędzaną kobiecą wrażliwością ciała, swobodą w myśleniu i niezgodą na podporządkowanie. Siła jej obrazów to przede wszystkim jej siła.
Wzornictwo, medycyna i skorupa żółwia. Tekst o niegroźnym zbieractwie albo: czy brzytwa pasuje do salonu?
Ars longa, vita brevis – choć łacińska maksyma obiecuje sztuce nieśmiertelność, nie jest to samospełniająca się przepowiednia. Aby sztuka trwała dłużej niż życie, potrzeba ciężkiej pracy wielu osób. O działalności związanej z ochroną oraz promowaniem twórczości nieżyjących artystów opowiadają osoby zarządzające spuściznami Magdaleny Abakanowicz, Stanisława Fijałkowskiego, Stefana Gierowskiego i Rajmunda Ziemskiego