„Challengers” to reżyserski majstersztyk, nieustannie igrający z oczekiwaniami widzów. Kipi erotyką, choć na ekranie nie pojawia się nagość. Ma napięcie godne thrillera, choć nie ma w nim sensacyjnych elementów.
Trzeba artysty o olbrzymiej wrażliwości, by z tak dwuznacznym tematem nie skręcić albo w stronę groteski, albo w kierunku krwawego horroru.
To serial, który nie tyle się ogląda, co wręcz czuje, fizycznie.
Nic tu nie współgra, i trudno usprawiedliwić te prawie trzy godziny w kinie tylko tym, że 14-letni przyszły reżyser przed dekadami zachwycił się horrorem Argento i po latach zapragnął się podzielić swoimi uczuciami z widzami.
Ważnym elementem książki jest możliwa bliskość dwóch podobnych do siebie ludzi, bo Elio i Oliver mają żydowskie korzenie.
W centrum opowieści stoi Tilda Swinton, wybitna aktorka, ulubienica Dereka Jarmana, która gra niezbyt urodziwą żonę fabrykanta