Jeżeli w Ukrainie doszłoby do misji bojowej, zamiast pokojowej, a o takiej mówią Francuzi, to lotnictwo europejskich państw NATO będzie w niej odgrywało kluczową rolę.
Donald Trump pozostawi po sobie latający pomnik na dekady – samolot bojowy nowej generacji noszący numer jego prezydentury. W przypadek trudno uwierzyć, bo siły powietrzne są pod kontrolą oddanego prezydentowi szefa Pentagonu. Ale to decyzja o przełomowym znaczeniu.
Szczupłe i o wiele gorzej wyposażone ukraińskie lotnictwo działa, jak może, i mimo znacznej przewagi Rosjan w powietrzu staje się coraz skuteczniejsze. Można podziwiać odwagę pilotów i wysiłek personelu naziemnego.
Od lat 70. wiadomo, że podstawą wywalczenia przewagi w powietrzu są działania SEAD, czyli obezwładnianie obrony powietrznej nieprzyjaciela. Dlaczego w Ukrainie trudno mówić o powodzeniu w tej sferze?
Przewagę informacyjną doceniono już na początku lat 90. Rozwój technik komputerowych dał wtedy nowe, nieznane możliwości. Hasłem dnia stała się sieć i szeroka wymiana danych.
Ukraińskie wojska zestrzeliły kolejny samolot wielozadaniowy Su-30SM. Przy okazji wyszło na jaw, w jaki sposób Rosjanie serwisują francuskie komponenty awioniki pokładowej tych maszyn.
Informowaliśmy niedawno o śmierci ppłk. Ołeksija „Moonfisha” Mesa. Okazało się, że nie wykonywał lotu na MiG-29, jak podano, ale na F-16. Co się zdarzyło? Wersji jest kilka.
Decyzja PKW w sprawie sprawozdania PiS; neosędzia na czele Sądu Najwyższego; budżet pełen rekordów; pierwszy F-35 dla Polski; ostatni dzień Campus Polska.
Szary samolot z szarą szachownicą wyznacza technologiczny i doktrynalny przełom w lotnictwie bojowym, jaki w pełni nadejdzie za kilka lat. Tymczasem siły powietrzne są pod coraz większą presją zagrożeń i przydałoby się im więcej samolotów.
Obejrzeliśmy film z ataku serią bomb kierowanych GBU-39B Small Diameter Bomb w obwodzie kurskim. To jedne z najnowszych bomb w amerykańskim arsenale. Okazuje się, że zrzucały je dostosowane ukraińskie MiG-29, a nie F-16.