Od kilku miesięcy zachęcani informacjami prasowymi Polacy czekają na bardzo tanie bilety lotnicze. Czy się nie rozczarują?
Na tegorocznym salonie lotniczym Le Bourget amerykański Boeing przedstawił projekt nowego samolotu pasażerskiego 7E7. Ma to być jego odpowiedź na europejskiego Airbusa A380. Pojedynek gigantów trwa.
Biznesmeni, artyści, politycy, a w dramatycznych sytuacjach nawet zwykli ludzie coraz częściej zmuszeni są do wynajmowania powietrznych taksówek, choć bilet jest kilkadziesiąt razy droższy od kolejowego. W Polsce rośnie nowy sektor usług.
Linie lotnicze, chcąc przywiązać do siebie pasażerów, przydzielają im punkty premiowe, zwane też milami. Tych punktów nagromadziło się już w świecie tyle, że gdyby je w jednej chwili zamienić na pieniądze, byłoby ich więcej niż euro.
Dokładnie pół wieku temu wzbił się w powietrze pierwszy pasażerski samolot odrzutowy – brytyjski Comet. Jednak, nomen omen, równie szybko jak kometa zniknął z nieba. Seria tragicznych katastrof przerwała bowiem jego karierę.
W minionym tygodniu miał się zakończyć polsko-turecki spór o podział rynku lotów czarterowych. Turcy zerwali rozmowy, bo nie godzą się na nasze warunki. Rząd tłumaczy, że chce chronić interesy polskich przewoźników. Ale czy ta ochrona jest rzeczywiście potrzebna i to w momencie, kiedy zaczął się właśnie turystyczny sezon obsługiwany głównie przez tanie pozarejsowe połączenia? Ta wojna czarterowa może też objąć inne popularne trasy urlopowe.
W minionym tygodniu Polskie Linie Lotnicze LOT podpisały porozumienie o współpracy handlowej z Lufthansą. To jeszcze nic wielkiego. W swojej długiej historii przewoźnik miał już różnych wpływowych partnerów w interesach. Tym razem jednak sytuacja jest inna. Zarząd firmy, mając zgodę Skarbu Państwa, faktycznie wybrał dla niej przyszłość i sojuszników na lata. Ruch jest śmiały, ale nie wszyscy potrafią się z niego cieszyć.
Dziesiątki małych prywatnych firm, ulokowanych w niewielkich warsztatach, hangarach lotniskowych, a nawet kurzych fermach produkuje samoloty. Na próżno szukać ich na naszym niebie – latają głównie w Niemczech i innych krajach, gdzie przepisy nie przeszkadzają ludziom bujać w obłokach. Samoloty te skutecznie konkurują na światowych rynkach, ale tylko nieliczne opatrzone są plakietką Made in Poland.
To wszystko wydarzyło się raptem w dwa miesiące. 11 września miał miejsce terrorystyczny atak na World Trade Center. Na początku października ukraińska rakieta nad Morzem Czarnym przypadkowo strąciła rosyjski samolot Tu-154. Kilka dni później podczas lądowania w Mediolanie rozbił się po kolizji z Cessną duży MD-87. A w minionym tygodniu tuż po starcie z nowojorskiego lotniska roztrzaskał się Airbus A-300 grzebiąc 260 osób. Czy można jeszcze bezpiecznie latać?
Na pokładzie samolotu z białym krzyżem na czerwonym tle, choćby daleko od domu, Szwajcar czuł się, jakby nadal był w swojej niewielkiej ojczyźnie. Wszystko zawsze było pünktlich, richtig und gemütlich: ciepłe rogaliki, gorąca czekolada Nestle i świeży „Neue Zuricher Zeitung”, podawane przez uśmiechnięte stewardesy. Już tak się nie czuje.