W minionym tygodniu miał się zakończyć polsko-turecki spór o podział rynku lotów czarterowych. Turcy zerwali rozmowy, bo nie godzą się na nasze warunki. Rząd tłumaczy, że chce chronić interesy polskich przewoźników. Ale czy ta ochrona jest rzeczywiście potrzebna i to w momencie, kiedy zaczął się właśnie turystyczny sezon obsługiwany głównie przez tanie pozarejsowe połączenia? Ta wojna czarterowa może też objąć inne popularne trasy urlopowe.
W minionym tygodniu Polskie Linie Lotnicze LOT podpisały porozumienie o współpracy handlowej z Lufthansą. To jeszcze nic wielkiego. W swojej długiej historii przewoźnik miał już różnych wpływowych partnerów w interesach. Tym razem jednak sytuacja jest inna. Zarząd firmy, mając zgodę Skarbu Państwa, faktycznie wybrał dla niej przyszłość i sojuszników na lata. Ruch jest śmiały, ale nie wszyscy potrafią się z niego cieszyć.
Dziesiątki małych prywatnych firm, ulokowanych w niewielkich warsztatach, hangarach lotniskowych, a nawet kurzych fermach produkuje samoloty. Na próżno szukać ich na naszym niebie – latają głównie w Niemczech i innych krajach, gdzie przepisy nie przeszkadzają ludziom bujać w obłokach. Samoloty te skutecznie konkurują na światowych rynkach, ale tylko nieliczne opatrzone są plakietką Made in Poland.
To wszystko wydarzyło się raptem w dwa miesiące. 11 września miał miejsce terrorystyczny atak na World Trade Center. Na początku października ukraińska rakieta nad Morzem Czarnym przypadkowo strąciła rosyjski samolot Tu-154. Kilka dni później podczas lądowania w Mediolanie rozbił się po kolizji z Cessną duży MD-87. A w minionym tygodniu tuż po starcie z nowojorskiego lotniska roztrzaskał się Airbus A-300 grzebiąc 260 osób. Czy można jeszcze bezpiecznie latać?
Na pokładzie samolotu z białym krzyżem na czerwonym tle, choćby daleko od domu, Szwajcar czuł się, jakby nadal był w swojej niewielkiej ojczyźnie. Wszystko zawsze było pünktlich, richtig und gemütlich: ciepłe rogaliki, gorąca czekolada Nestle i świeży „Neue Zuricher Zeitung”, podawane przez uśmiechnięte stewardesy. Już tak się nie czuje.
Podróż samolotem ma wreszcie stać się przyjemna. Podczas lotu można będzie na przykład oddać dziecko do specjalnego przedziału, żeby w spokoju posurfować sobie w Internecie albo zdrzemnąć się wygodnie na leżance. Loty zapewne będą trwać znacznie krócej niż dzisiaj.
To nie katastrofa – uspokajał tydzień temu akcjonariuszy nowy szef Swissairu Mario Corti. Katastrofa jest wtedy, kiedy samolot spada. Ale jak nazwać spadek cen akcji renomowanej linii lotniczej niemal o połowę w ciągu tygodnia? Los akcjonariuszy szwajcarskiego przewoźnika mógłby nam być obojętny, gdyby razem z ich fortunami nie był zagrożony los linii LOT, której jedną trzecią akcji wykupił właśnie Swissair.
Od kilku miesięcy narasta konflikt wokół spółki Port Lotniczy Poznań-Ławica. Większościowy udziałowiec, Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze w Warszawie, toczy wojnę z zarządem oraz z miastem i Skarbem Państwa mającymi mniejszościowe udziały. To zaledwie fragment gry Okęcie kontra regionalne porty lotnicze, której stawką są olbrzymie pieniądze.
Czas urlopów i wakacyjnych wyjazdów sprzyja wielogodzinnym podróżom. Wśród pasażerów linii lotniczych wzrasta liczba osób starszych, a więc i częściej chorych. W czasie długotrwałej podróży samolotem może dochodzić do zaostrzenia przebiegu niektórych schorzeń i wystąpienia groźnych powikłań. Jak ich uniknąć?