Modernizacja floty LOT-u trwa. W grze o latanie w barwach polskich linii są ponoć nadal wszyscy najwięksi producenci. Sprawdźmy.
Nie ma się z czego śmiać, bo jest gorzej, niż miało być. Na budowę portu Warszawa-Radom wydano prawie miliard złotych. Warto, żeby te pieniądze nie poszły w błoto.
Mniej lotów i droższe bilety z Modlina – Ryanair wciąż mści się na podwarszawskim lotnisku za podwyżkę opłat. Chce więcej latać z portu Chopina, gdzie jednak nie ma dla niego miejsca ani dobrych warunków.
Na mocno spóźnionym locie tracimy wprawdzie czas, ale możemy zarobić nawet 600 euro, należy nam się bowiem odszkodowanie. Niełatwo je wyegzekwować. I tu pojawiają się, często już w hali przylotów, kancelarie odszkodowawcze.
Ma nie być gigantomanii i wyścigu za najsilniejszymi. LOT chce być linią na miarę naszych możliwości, ale z ambicjami, żeby stać się najsilniejszym przewoźnikiem w Europie Środkowej i Wschodniej. Podróż w świat tranzytem przez Warszawę ma być szybka i wygodna. Taki jest plan.
Prywatne latanie jest w Polsce coraz popularniejsze, ale akurat Centralny Port Komunikacyjny – wbrew argumentom prezydenta Dudy – wcale mu nie pomoże. Bo kto płaci krocie za własną maszynę, ten chce lądować jak najbliżej centrum stolicy.
Wersja „power”, czyli budowa lotniska w Baranowie w ramach projektu CPK, czy „economy”, czyli rozbudowa Modlina i współpraca tego portu z Lotniskiem Chopina? Decyzji jeszcze nie ma.
Dobre samoloty produkują solidni inżynierowie, a nie sprytni buchalterzy. Ale w kontekście ostatnich wpadek największej firmy w branży trzeba zapytać, czy wciąż chodzi o produkowanie dobrych samolotów.
Zaufanie do Boeinga ma przywrócić zmiana zarządu i nowa prezes Stephanie Pope. Problemy największego w ostatnich dekadach producenta samolotów wciąż jednak się mnożą. Właśnie rozpoczęło się nowe śledztwo.
Pasażerowie, którzy zdążyli uciec z płonącego samolotu japońskich linii, ratunek zawdzięczają załodze. I samym sobie.