Świętego oburzenia, marszów protestacyjnych i palenia kukły ministra tym razem nie było, bo hasło „lektury szkolne” jakoś młodzieży nie elektryzuje. Chyba już dawno pogodzili się z faktem, że na polskim może być tylko nudno albo śmiertelnie nudno. Opinia z internetowego forum: „Przecież 99 proc. uczniów jest obojętne, co im się każe czytać, albo to kwestia opracowania nowych streszczeń”.
Romans z tekstem to w szkole zjawisko coraz rzadsze. Dotychczasowy kanon na romansowanie pozwalał.
Minister Giertych włączył się w trwający od dawna spór o kanon polskiej literatury narodowej, opowiadając się po stronie Sienkiewicza, a przeciw Gombrowiczowi. Ale minister, chcąc zaszkodzić Gombrowiczowi, wyświadcza mu mimowolnie przysługę.
Na początku było słowo, czyli Biblia. Z Biblii też można zrobić bryk. Autorzy rozmaitych opracowań i ściąg dają do zrozumienia, że im stwarzanie świata zajęłoby z górą pół dnia.