Do sporu między anestezjologami a kierownictwem resortu dołączyli inni lekarze, pracodawcy, politycy, przedstawiciele Kościoła. Konflikt płacowy wymknął się spod kontroli. Obnażył bezsilność Ministerstwa Zdrowia, które wierzyło - odwołując się do lekarskiej odpowiedzialności - że bunt szybko uda się opanować. Protesty przerodziły się w poważny spór polityczny, dzieląc koalicję i scalając opozycję przeciwko rządowi.
Potoczna opinia, że jeszcze nikt nie wygrał z lekarzem, powoli traci rację bytu. Polskie sądy zaczynają życzliwiej traktować pacjentów dochodzących sprawiedliwości. Sądowa ścieżka jest jednak wyboista; łatwo stracić pieniądze, czas - i zdrowie.
W Rzeszowie strajkują anestezjolodzy, ponieważ chcą kontraktów, które dwukrotnie zwiększą ich pensje. Z kolei w Gorzowie Wielkopolskim do protestu szykują się lekarze innych specjalności, bo uważają, że anestezjolodzy na kontraktach zarobią niewspółmiernie dużo. Środowisko lekarskie nigdy dotąd nie było tak podzielone.
Doktor Andrzej Kieszkowski przechowuje dokumenty w tekturowej teczce, którą zatytułował: „Sprawa o d...” W tej to sprawie wraz z kolegą stanie wkrótce jako oskarżony przed sądem lekarskim w Gdańsku.