Okrzyki i śmiechy ze ślizgawki na Agrykoli mieszają się z pobożnymi śpiewami dochodzącymi z wielkich namiotów. Tu i tam młodzi ludzie z Europy i innych kontynentów szukają tego samego: nowych doświadczeń, nowych przyjaźni, a przede wszystkim religii, która nie dzieli.
Część osób, które zgodziły się porozmawiać o prymasie, była przekonana, że tematem rozmowy będzie prymas Wyszyński, a kiedy dowiadywały się, że chodzi o kardynała Glempa, okazywały lekkie zdziwienie, bo przecież Prymas Tysiąclecia to temat wielki, szeroko znany, temat, który można rozwijać godzinami, zaś prymas Glemp to temat niełatwy, słabiej rozpoznany i trochę jednak ryzykowny.
Budowę licheńskiego kościoła zapowiedziała ponoć sama Matka Boska, która w roku 1850 właśnie tu, w lesie niedaleko Lichenia, zstąpiła na ziemię. - Jeżeli nie postawią go ludzie, aniołów przyślę i oni go wybudują - miała oświadczyć po ukazaniu się pasącemu krowy Mikołajowi Sikatce. Ksiądz Eugeniusz Makulski, kustosz sanktuarium, ujrzał bazylikę oczami wyobraźni dokładnie 115 lat później, gdy jechał samochodem, aby objąć probostwo w Licheniu. Przez następne dwadzieścia lat modlił się, aby dane mu było rozpocząć jej wznoszenie. Na wszelki wypadek po kawałeczku wykupywał od gospodarzy ziemię, teren grodził wysokim murem. - Biegły lata, aż przyszedł rozkaz z góry i pozwolenie na budowę - mówi. Gdy wyszło na jaw, jak ogromny obiekt chce ksiądz Makulski postawić w Licheniu, jedni nazwali go szaleńcem, inni - Wielkim Budowniczym, Ramzesem XX wieku. Licheńskie sanktuarium papież Jan Paweł II poświęci 7 czerwca, już w trzecim dniu swej pielgrzymki do Polski.
O swoim żydowskim pochodzeniu ksiądz Romuald Jakub Weksler-Waszkinel dowiedział się wieczorem 23 lutego 1978 r. Miał 35 lat, od 12 był księdzem, od 7 pracował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. - Miałeś wspaniałych rodziców, byli Żydami, zostali zamordowani w getcie. Bardzo cię kochali, ja tylko ratowałam ciebie od śmierci - usłyszał od kobiety, o której do dziś mówi: moja polska matka.