Znaczenie tego zbioru dla opowieści o historii polskiej awangardy fotograficznej jest trudne do przecenienia.
50 mln zł. Na tyle wyceniono dar na rzecz krakowskich muzeów MOCAK oraz Muzeum Fotografii. Z jednym z darczyńców, Andrzejem Starmachem, rozmawiamy o tym, skąd wziął się pomysł przekazania kolekcji i z czym było najtrudniej się rozstać.
Jest niemal regułą, że wielkie prywatne kolekcje sztuki na świecie z czasem stają się dobrem publicznym, a przynajmniej powszechnie dostępnym. U nas skłonność do dzielenia się z innymi zgromadzonym pięknem ciągle jest niewielka i wybiórcza.
O kolekcji dzieł sztuki Hildebranda Gurlitta, marszanda Hitlera, związanych z nią kontrowersjach i konsekwencjach opowiada dr Agnieszka Lulińska, kuratorka wystawy w Martin Gropius Bau w Berlinie.
Czartoryscy zasłynęli jako zaangażowani w rozwój kultury magnaci i obrońcy polskiej sprawy. Ród, o którym dziś głośno w związku ze sprzedażą kolekcji z „Damą z gronostajem”, szczególnie wiele zawdzięcza kilku Izabelom i Adamom.
Andrzej Duda polecił usunąć ze swojego gabinetu obraz Jerzego Nowosielskiego i zastąpić go płótnem Jerzego Kossaka. Gdyby nie był prezydentem, tylko prezesem międzynarodowej korporacji, zapewne uznano by, że szkodzi interesom firmy.
Dwie wystawy otwarte równocześnie w Muzeum Narodowym w Krakowie pod wspólnym tytułem „Niech żyje sztuka” to dobra okazja, by przypomnieć osobliwą postać twórcy tych zbiorów: Feliksa „Mangghi” Jasieńskiego.
Dzieło sztuki ma wszelkie cechy idealnego zakupu: zapewnia dobrą lokatę finansową, zdobi dom i dodaje prestiżu. Nic dziwnego, że ten rynek kwitnie także w kryzysie.
Picasso, Klee, Matisse, Monet, Modigliani i Renoir w jednym stoją domu. A właściwie byłym banku, w którym zgromadzono bezcenną prywatną kolekcję Angeli Rosengart.
Po 10 latach przerwy w Wiedniu ponownie udostępniono zwiedzającym słynną kunstkamerę, której zbiory pieczołowicie gromadzili panujący Habsburgowie. To archaiczna forma kolekcjonerska, ale nadal intrygująca i niepozbawiona uroku.