Wiele osób, które pamiętają dawny Wyścig Pokoju, wciąż uważa, że było to najważniejsze wydarzenie sportowe ostatniego 50-lecia. Młodszym trudno zapewne zrozumieć, co takiego miały w sobie kolarskie zawody, że na ich punkcie cały kraj ogarniało szaleństwo, przy którym dzisiejsza małyszomania jest ledwie maleńkim zauroczeniem.
Ledwo zakończył się tegoroczny Giro d’Italia – Wyścig Dookoła Włoch, rozpoczął się jego dodatkowy etap, sądowy. Spośród dziesięciu najlepszych kolarzy wyścigu aż czterech zostało oskarżonych o stosowanie dopingu. Na liście prokuratora znalazło się 86 nazwisk.
Pogoda typowo kolarska – niewielki wiatr, słońce nie pali, asfalt suchy, przyczepny. Policja na czele wyścigu zmiata przez mikrofon na pobocze jadące z naprzeciwka samochody. Strażacy pilnują, żeby żaden pojazd nie wjechał z bocznych dróg na szosę. Trzeba zachować nadzwyczajną ostrożność. Na rowerach pędzą niewidomi.
Cykliści reklamują kiełbasy i rozsławiają imię szefa - to niewątpliwe zyski, ale czy równoważą się z kosztami? - Nie ma prostych odpowiedzi - mówi Wojciech Mróz - ale z bilansu jestem zadowolony. - Mróz? - zastanawia się mieszkaniec Borka Wielkopolskiego (między Jarocinem i Lesznem). - To słowo brzmi wyjątkowo ciepło.
Mamy kolejną aferę dopingową w sporcie. Lider wyścigu kolarskiego Giro d´Italia Marco Pantani w przeddzień zakończenia zawodów został z nich wykluczony, ponieważ stężenie krwi zawodnika przekraczało dozwoloną normę. Pantaniemu zawieszono kolarską licencję i nie zezwolono na kontynuowanie wyścigu dla jego własnego bezpieczeństwa, a nie z powodu udowodnienia winy.