Na pierwszy rok medycyny na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim przyjęto 60 młodych ludzi spośród 1500 starających się. O jakość studentów KUL nie musi się więc martwić. Martwi raczej jakość samych studiów.
Skąd tak szczodry gest ministerstwa Przemysława Czarnka i państwa ogarniętego kryzysem finansowym, które nie ma środków nawet na tak pożądane podwyżki dla nauczycieli? A nie jest to ostatnie resortowe słowo.
Poraża utrzymanie w mocy umorzenia postępowania w sprawie wypowiedzi ks. prof. Tadeusza Guza – piszą członkowie zarządu Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie.
Ks. Guz wypowiedzią o mordach rytualnych dotknął bolesnego miejsca w bogatym spektrum spraw związanych z konfliktem katolicko-żydowskim i dziejami prześladowań Żydów.
Ciągnąca się już ponad pół roku sprawa ks. Alfreda Wierzbickiego pokazuje, jakie nastroje panują dziś w polskim Kościele i jaka jest jego psychiczna kondycja.
Prawnicy z Ordo Iuris, głosiciele prawa bożego i naturalnego, czciciele JPII i hagiografowie żołnierzy najprzewyklętszych mogą spać spokojnie. Dóbr doczesnych im nie zabraknie.
Zaciera się pamięć o KUL jako uczelni względnie otwartej i pluralistycznej, na której mogli studiować Palikot, Szczuka czy Hartman. I słusznie się zaciera, bo wszystko się tam zmieniło.
Uniwersytet godny swej misji nie może, jak czyni to KUL, wykluczać z debaty nikogo, o ile jego poglądy mieszczą się w ramach prawa, nie obrażają ani nie wzywają do nienawiści.
Polskie państwo postanowiło zafundować monitoring na KUL. Interesujące jest głównie wytłumaczenie tej ekscentrycznej decyzji.
W czasach PRL dawał namiastkę wolności. W jego murach chronili się niepokorni profesorowie i studenci, a wykładali najwięksi, w tym Karol Wojtyła. Dziś, jak wszystkie środowiska dawnej opozycji, jest podzielony i skłócony. Masowo produkuje dyplomy.