Znaczenie słynnego przesmyku suwalskiego jest zdecydowanie przeceniane. Koło setki ludzi z CzWK „Wagner” nie jest w stanie stworzyć większego zagrożenia dla tego strategicznego miejsca.
Rosyjskie miasto Kaliningrad od maja jest w Polsce oficjalnie nazywane Królewcem. Decyzję podjęła rządowa Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej. Pytanie, ile w mieście Kalinina zostało z królewskości.
Trudno mieć do rządu PiS szczególne pretensje o nowe zasieki – jest konsekwentny i wierzy w drut. Z drugiej strony świetnie wiadomo, do czego jest zdolna Rosja Putina. Można się po niej spodziewać wszystkiego najgorszego.
Rosyjska agresja sprawiła, że w naszej części Europy doszło do zawieszenia wojny na stereotypy. I Polacy masowo wsparli czeską próbę wirtualnej aneksji Kaliningradu.
W Ukrainie trwają walki i operacyjny impas, obie strony zbierają siły do ostatecznej rozgrywki. Tymczasem Rosja zdecydowała o wysłaniu eskadry MiG-31K do bazy Czkałowskie w obwodzie kaliningradzkim. Są one uzbrojone w pociski hipersoniczne Ch-47M2 Kindżał, przed którymi podobno nie ma obrony.
Rosyjskie groźby ponownie zwróciły uwagę Zachodu na kluczowy dla NATO rejon styku granic Litwy, Polski, Białorusi i Obwodu Kaliningradzkiego, który do momentu kolejnej inwazji na Ukrainę był uznawany za główny obszar zapalny w Europie.
Königsberg, Kionigsbierg, dla Polaków przez lata Królewiec, dawniej stolica Prus Wschodnich, dziś obwodu kaliningradzkiego.
Mając tak wspaniałą obronę na wschód od Wisły, możemy spać spokojnie. Pod warunkiem że mieszkamy w Legnicy. Albo w Zgorzelcu.
Mieszkańcy strefy przygranicznej spokojnie czekali, aż po zakończeniu Światowych Dni Młodzieży wróci otwarta granica z Rosją. Ale nie wróciła. I teraz okazało się, ile wszystkim dawała korzyści.
Według PiS to w Kaliningradzie czai się teraz ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. Rachunek zapłacą mieszkańcy Warmii i Mazur, którzy stracili w ten sposób rosyjskich klientów.