Nowy premier Kanady Mark Carney jest chodzącym wzorcem wszystkiego, czego Donald Trump nienawidzi najbardziej. Czy będzie też prorokiem antypopulistycznej reakcji?
Były prezes narodowych banków w Kanadzie i Wielkiej Brytanii, człowiek bez doświadczenia w polityce, został nowym szefem Parii Liberalnej i rządu Kanady. Przed nim wiele wyzwań.
Burza po przejęzyczeniu ministry Barbary Nowackiej; atak nożownika w centrum handlowym; porozumienie ws. energii jądrowej; fala grypy w Polsce; sukces DeepSeek z Chin.
Premier Justin Trudeau wygrał w zasadzie wszystkie wojny kulturowe z prawicą. I Kanadyjczycy najwyraźniej uznali, że nie jest już im potrzebny.
Donald Trump oficjalnie uznany prezydentem USA; Justin Trudeau opuszcza tonący statek; jest wniosek o areszt dla sprawcy tragicznego wypadku w Warszawie; Herbert Kickl spróbuje utworzyć rząd w Austrii; 22-latek zwycięża w Turnieju Czterech Skoczni.
Schyłek szefa rządu Kanady wieszczono od miesięcy. Jego notowania spadają od dawna i niemal na pewno przegra tegoroczne wybory z Partią Konserwatywną. Właśnie zapowiedział, że ustąpi z roli premiera i szefa partii.
Prezydent elekt w typowy dla siebie sposób drwi z zasad porządku międzynarodowego i chce anektować północnego sąsiada – bo tak byłoby taniej dla Stanów Zjednoczonych. W tle tych prowokacji jest głębsze przesłanie.
Władze Kanady podjęły decyzję o wydaleniu z kraju sześciu indyjskich dyplomatów, w tym najwyższego rangą przedstawiciela rządu Narendry Modiego, Sanjaya Vermy.
Zdecydowana większość liderów zachodnich państw potępia Iran za bombardowania z minionej nocy. Niektórzy zrzucają odpowiedzialność na Amerykanów, a publicyści wskazują, że nowy front będzie problemem dla Europy.
Premier Justin Trudeau ogłosił, że „istnieją wiarygodne przesłanki”, iż za zabójstwem mieszkającego w Kanadzie Sikha, Hardeepa Singha Nijjara, stoją indyjskie siły specjalne.