Władze Kanady podjęły decyzję o wydaleniu z kraju sześciu indyjskich dyplomatów, w tym najwyższego rangą przedstawiciela rządu Narendry Modiego, Sanjaya Vermy.
Zdecydowana większość liderów zachodnich państw potępia Iran za bombardowania z minionej nocy. Niektórzy zrzucają odpowiedzialność na Amerykanów, a publicyści wskazują, że nowy front będzie problemem dla Europy.
Premier Justin Trudeau ogłosił, że „istnieją wiarygodne przesłanki”, iż za zabójstwem mieszkającego w Kanadzie Sikha, Hardeepa Singha Nijjara, stoją indyjskie siły specjalne.
Justin Trudeau poinformował w poniedziałek, że według jego wiedzy za czerwcowym morderstwem Hardeepa Singha Nijjara, przywódcy sikhów w Kanadzie, stoją „agenci indyjskiego rządu”. Narendra Modi mówi, że to absurd, i rozpoczyna dyplomatyczną kontrofensywę.
W ostatnich dniach nad amerykańskim i kanadyjskim niebem zestrzelono już trzy niezidentyfikowane urządzenia. Pentagon milczy na temat ich natury i misji, a w mediach mnożą się spekulacje.
Wywiad Kanady twierdzi, że Chiny ingerowały w wybory w ich kraju. Pekin zaprzecza i oskarża Ottawę o brak szacunku. Ale Kanadyjczycy nie zamierzają sprawy bagatelizować.
28 ofiar, w tym dziesięciu zabitych – to dotychczasowy bilans masakry w prowincji Saskatchewan, odludnej krainie w środku Kanady. Mieszkańcy i władze wciąż zadają sobie pytanie, dlaczego właśnie tam doszło do takiej tragedii.
Wywołana nakazem szczepień blokada Ottawy, administracyjnej stolicy kraju, trwa już dwunasty dzień. Kierowcy nie zamierzają ustąpić, a ich żądania popiera już nie tylko lokalna prawica.
Temat w Kanadzie teraz wrócił, bo nadeszły pierwsze informacje o szczątkach około tysiąca dzieci, zmarłych w okresie, gdy znalazły się pod „opieką” nauczycieli i wychowawców tzw. szkół mieszkalnych.
Wywołana przez Kijów kwestia członkostwa w NATO podsyci najsilniejsze lęki Rosjan i może ich sprowokować do ataku. Stawką kryzysu jest los Ukrainy, ale też postawa Zachodu wobec rosyjskiej agresji.