Ogromną niespodzianką zakończyła się druga tura wyborów parlamentarnych nad Sekwaną. Nieoczekiwanie pierwsze miejsce zajęła lewicowa koalicja Nowego Frontu Ludowego. Na drugim miejscu centryści Macrona, dopiero za nimi skrajna prawica.
Le Pen wykonała ogromną pracę nad „unormalnieniem” wizerunku swej partii (we Francji mówi się o dediabolizacji, czyli oddiableniu czy odszatanieniu wizerunku), że niby zrezygnowała z wielu dawniejszych radykalnych haseł i wypowiedzi. Ale nie dajmy się zwieść. Jest groźna, zwłaszcza dla nas.
Polskie media protestują; prokuratura i policja weszły do siedziby neo-KRS; nie gaśnie bunt w PiS; dwie polskie tenisistki przegrały w Wimbledonie; jest nowy sondaż w sprawie drugiej tury wyborów we Francji.
Do tej pory Macron wiele zyskał, grając na taktyczne głosowanie Francuzów na korzyść frontu republikańskiego. Stawianie tamy skrajnej prawicy może się wydawać szlachetne, ale nie jest pewne, czy wyborcy docenią takie masowe wezwania do głosowania na mniejsze zło.
Partia Marine Le Pen jest obecnie przeciw wychodzeniu z eurostrefy i UE. Nadal chce odwrócenia decyzji z 2009 r. o wejściu Francji do struktur wojskowych NATO, ale – jak niedawno zadeklarował Bardella – dopiero po zakończeniu wojny w Ukrainie.
We Francji cudu nie było, wygrywa skrajna prawica Marine Le Pen; klub Lewicy stawia ultimatum posłance Razem Paulinie Matysiak; jak wygląda sytuacja na froncie w Ukrainie; siatkarze z brązem Ligi Narodów; meteorolodzy przestrzegają przed burzami.
Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen i Jordana Bardelli potwierdziło, że poparcie ma wysokie. Drugie miejsce zajęła szeroka lewicowa koalicja spod znaku Nowego Frontu Ludowego. Emmanuel Macron przegrał z kretesem.
Decydując się znienacka na wybory, Emmanuel Macron postąpił jak marszałek Foch w słynnym meldunku: „Moja lewa flanka ustępuje, środek idzie w rozsypkę, nie ma żadnego pola manewru. Sytuacja idealna. Atakuję”.
Do debaty przedwyborczej stanęli trzej potencjalni kandydaci na premiera. Było sporo o pieniądzach i migrantach, zabrakło wątków europejskich.
Przed nami trzy tygodnie kampanii, do której nikt nie miał szans się przygotować. Co ciekawe, obóz Emmanuela Macrona liczył się z rozwiązaniem parlamentu zaraz po wyborach w październiku 2022 r. Scenariusz spełnił się dwa lata później.