Współtwórca szkoły polskiej, wieloletni prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, reżyser i scenarzysta Jerzy Kawalerowicz zmarł w wieku 85 lat jako artysta spełniony.
Smutno, że po śmierci Kawalerowicza, jednej z największych postaci polskiego kina, pisano o nim per twórca 'Quo vadis'.
Jerzy Kawalerowicz kręcąc „Quo vadis” nie chciał podrabiać Hollywoodu, ścigać się z „Gladiatorem” czy innymi tego rodzaju widowiskami historyczno-komputerowymi. Sam zachował się trochę jak jego Petroniusz, który wie, co jest teraz w świecie modne, ale nie ma najmniejszego zamiaru przyłączać się.
– My sobie jeszcze nie zdajemy sprawy, w jakim przedsięwzięciu bierzemy udział – mówił Jerzy Kawalerowicz na poprzedzającej światową premierę „Quo vadis” konferencji prasowej, zorganizowanej w hotelu nieopodal watykańskiej bazyliki, gdzie niegdyś znajdował się cyrk Nerona. – Jest w tym symbolika i okazja do refleksji – dodał, komentując udział w projekcji papieża Polaka, dwieście sześćdziesiątego czwartego następcy św. Piotra, który to apostoł miał się wkrótce pokazać na ekranie w auli Pawła VI.
Rozmowa z Jerzym Kawalerowiczem, reżyserem filmu „Quo vadis”
Jak zwykle o tej porze roku polecamy Czytelnikom lektury na wakacje. W przeszłości prosiliśmy o rekomendacje m.in. pisarzy, krytyków, laureatów Paszportów „Polityki”. Tym razem do czytania zachęcają reżyserzy filmowi, którzy zajmowali się ekranizacją dzieł literackich.
Nie tylko książki miewają swoje losy – filmy też. Bywa, że stare obrazy wracają ponownie na ekrany, rozpoczynając nowe życie, nieraz ciekawsze od pierwszego. Najczęściej powodem ponownych premier jest twórcze wykorzystanie nowych zdobyczy techniki (udźwiękowienie, kolorowanie kadrów czarno-białych). Od paru sezonów na Zachodzie pojawiają się tzw. wersje reżyserskie, czyli autorskie – twórca na nowo montuje swój film, dodając sceny, które kazał mu usunąć producent lub cenzor. Niedawno nową wersję „Ziemi obiecanej” przedstawił Andrzej Wajda. Kto następny? Czy i co zmieniliby w swoich znanych filmach wybitni twórcy, gdyby je reżyserowali dziś?
Kiedyś taki film jak „Quo vadis” kręciłoby się pewnie ze dwa lata; teraz musi wystarczyć 110 dni, kapitalistyczne stosunki produkcji obowiązują bowiem również w branży kinematograficznej. Budżet wynosi około 12 mln dolarów – jest to najkosztowniejsza produkcja w dziejach polskiego kina – więc każda chwila na planie jest droga. Oto notatki z jednego ze stu dziesięciu dni pracy nad filmem.
Rozpoczęta właśnie ekranizacja „Quo vadis” stanowi kolejny etap w serii luksusowych aktów rozpaczy kina narodowego. Dlaczego rozpaczy? Bo stało się ono myślowo bezsilne i nie potrafi dostarczyć aktualnej, społecznie potrzebnej sztuki, więc bierze się do tłuczenia gwarantowanych klasyków szkolnych.
Film "Ogniem i mieczem" obejrzał już co dziesiąty Polak. Od września kinową karierę zacznie robić kolejna lektura: "Pan Tadeusz" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Apetyt widowni na ekranizacje popularnych utworów literackich nie maleje. Zmniejsza się natomiast wybór klasyków, do których twórcy kina mogliby się odwoływać. Co z polskiej literatury zostało jeszcze do sfilmowania? O przejrzenie biblioteczki poprosiliśmy kilkunastu znanych reżyserów, aktorów oraz znawców filmu i literatury.