Trwające od kilku dni napięcie między Arabią Saudyjską a Iranem to kolejna odsłona konfliktu między sunnitami i szyitami. Ten podział od wieków nie daje spokoju muzułmanom. Coraz trudniej się od niego uwolnić.
Co by się stało, gdyby anarchiczny ze swej natury islam wcisnąć w tryby oficjalnej hierarchii? Kilka państw już spróbowało.
W Polsce żyje od 15 do 25 tys. muzułmanów. Konflikt, jaki ich podzielił, wydaje się bardzo polski – o narodowość i obyczajowość, o stanowiska i pieniądze.
O Kreuzkölln, części dzielnicy Neukölln, mówi się, że to najatrakcyjniejszy kąt Berlina, w którym Orient spotyka się z Zachodem. Dzielnica kontrastów i inspiracji, wspólnego życia ludzi ze 147 krajów. Jak się czują i dogadują w czasach antyislamskiej Pegidy?
Brytyjski rząd chce walczyć z dżihadystami. Niektórzy działacze muzułmańscy są zaniepokojeni i obawiają się, że pomysły są zbyt radykalne i doprowadzą do powstania państwa policyjnego.
Parlament austriacki uchwalił zmiany w prawie regulujące status mniejszości muzułmańskiej nad Dunajem. Konserwatywny minister integracji i spraw zagranicznych Sebastian Kurz tłumaczył mediom światowym, że chodzi o „islam o europejskim charakterze”.
Liderem walki o czystość czeskiego narodu został pół-Japończyk Tomio Okamura. Chce bronić naszych południowych sąsiadów przed Romami i kalifatem.
Tu narodziła się Pegida – ruch Patriotycznych Europejczyków przeciwko Islamizacji Zachodu.
Po „Charlie Hebdo” burmistrz Rotterdamu, zresztą muzułmanin, powiedział europejskim muzułmanom: jak wam się Zachód nie podoba, to spadajcie. Trudno dziś w Europie o głupszą receptę.
Mahomet nie zostałby prorokiem, gdyby nie był człowiekiem wielkiego formatu, ale też nie zrobiłby wielkiej kariery, gdyby nie warunki historyczne.