Jak zwykle u Kinga pod atrakcyjną fabułą kryje się drugie dno.
W czwartym sezonie serial stworzony przez braci Dufferów próbuje mierzyć się z własną legendą i wyjść z cienia kultowego sezonu pierwszego. Czy to w ogóle jest możliwe?
„Krakowskie potwory”, zrealizowany dla Netflixa serial Kasi Adamik i Olgi Chajdas, próbuje mierzyć się z gatunkami, z którymi polskiemu kinu rzadko po drodze.
Sto lat temu odbyła się premiera „Nosferatu” F.W. Murnaua – filmu, który nadał kształt i kierunek kinu grozy.
Nowa odsłona cyklu „Krzyk” to kolejny dowód, że nie da się wykończyć popularnej serii horrorów. Nawet jeśli już dawno przestała być potrzebna.
Sequel udanego horroru „W lesie dziś nie zaśnie nikt” jest bardziej krwawy i brutalny niż oryginał, lecz również bardziej przewrotny. Polski horror żyje i ma się coraz lepiej.
Zanim nadejdzie straszny wieczór Halloween, można pokusić się o maraton ze strasznymi opowieściami w roli głównej. Ale co wybrać?
Trylogia „Ulica strachu” Netflixa przypomina, że bohaterami i ofiarami współczesnych horrorów są coraz częściej dzieci. Ale nie po to, by dzieci je oglądały, tylko by dorosły widz przeżył na nowo własne dzieciństwo.
Opowiadając straszne historie, nawet nieco przerysowane, można dotykać większych tematów – mówi Leigh Janiak, reżyserka trylogii „Ulica strachu”, serii ukazującej się tego lata na Netflixie.
Duchy równie dobrze, co w zamkach, czują się w blokowiskach, teorie spiskowe przeżywają rozkwit, a w kinach popularnością cieszą się horrory „na faktach”. Widownia ma ogromny apetyt na historie nadprzyrodzone. I chce w nie wierzyć.