Historia i teraźniejszość ma od września zastąpić w szkołach średnich wiedzę o społeczeństwie. Podręcznik „Historia i teraźniejszość 1945–1979” prof. Wojciecha Roszkowskiego został właśnie dopuszczony do użytku szkolnego. Książka ma charakter wybitnie indoktrynacyjny, o czym świadczą też fragmenty poświęcone kulturze.
Autor podręcznika do przedmiotu historia i teraźniejszość napisał osobistą gawędę przepojoną antyunijną i antyniemiecką retoryką, straszącą „ideologią gender” i powielającą mity o wiecznie pokrzywdzonym polskim narodzie.
Rządzący edukacją narodową zachowują się tak, jakby byli zwolnieni z obowiązku myślenia i z obowiązku tego chcieli zwolnić społeczeństwo. Projekt podstawy programowej nowego przedmiotu nazwanego „historia i teraźniejszość” jest tego najlepszym przykładem.
Po czterech latach takiej edukacji uczniowie, którzy ją przetrwają, bezrefleksyjnie pójdą do urn wyborczych. I taka jest stawka – mówi Bartosz Kicki, nauczyciel historii i WOS z blisko 30-letnim doświadczeniem.
W podstawie programowej nie mniej ważne niż to, co jest, ważne jest to, czego w niej nie ma. Mieć trzeba nadzieję, że jak zawsze uczniowie swoje będą wiedzieć i tego hiciora nie kupią.
Nauczanie historii i teraźniejszości (HiT) będzie polegało na zakładaniu nastolatkom klapek na oczy. Macie nie widzieć i nie rozumieć, co się dzieje w tym kraju. Macie nie pojmować, co władza z nami wyrabia.
Rusyfikatorom się nie udało, realkomunistom się nie udało, przewróci się też szef resortu edukacji i nauki Przemysław Czarnek, jak też przewróci się ten cały fałsz, zakłamanie historii.