W jednym odcinku starego serialu emocji było więcej niż tutaj w ponad 100 minutach.
Legenda - głosi hasło na plakacie - wróciła, ale nie jest to powrót na miarę legendy.
Hans Kloss wraca, i to w wydaniu filmowym. W PRL był pierwszoplanowym bohaterem masowej wyobraźni, a jego popularność utrzymała się nawet po zmianie ustroju. To fenomen wciąż nie do końca rozpoznany.
Patryk Vega, twórca „Pitbulla”, ale i „Ciacha”, robi film kinowy o J-23. Ze Stanisławem Mikulskim i Emilem Karewiczem w rolach głównych.
Hitem jesiennej ramówki w TVP 1 ma być wojenny serial „Tajemnica twierdzy szyfrów”, którego emisja ruszyła 7 września. 13-odcinkowa ekranizacja powieści Bogusława Wołoszańskiego o walce wywiadów, maszynie deszyfrującej i polskim szpiegu w niemieckim mundurze nie uniknie porównań ze „Stawką większą niż życie”.
Jeśli wierzyć mediom, fani Klossa już dawno powinni otrzymać kolejną porcję przygód polskiego Bonda. Niestety, z trzech istniejących na rynku scenariuszy żaden nie ma szans na szybkie skierowanie do produkcji. Stare przysłowie mówi, że jeśli można coś popsuć, na pewno zostanie popsute. Zamieszanie wokół „Stawki” tego właśnie dowodzi.
Dzielny Hans Kloss kolejny raz okazał się bohaterem wakacyjnego sezonu. Pomiędzy odcinkami mogliśmy zobaczyć, jak wynurzający się z czołgu sobowtór jednego z pancernych, snajpera Janka Kosa, promuje usługi telekomunikacyjne. Miłośnicy komiksów dopominają się o milicyjnego herosa – kapitana Żbika. Te kolejne wybuchy miłości do idoli z czasów PRL pokazują, że polska kultura popularna ostatniego dziesięciolecia nie stworzyła postaci mogącej godnie z nimi konkurować. Nie stworzyła, bo nie umiała i nie mogła.
Władysław Pasikowski chce zrobić nowy film o Hansie Klossie. Telewizyjna Dwójka nie bacząc na protest grupy kombatantów przypomina „Czterech pancernych i psa”. Rysownik Bogusław Polch zapowiada reaktywowanie komiksowej serii o kapitanie Żbiku. Jak to się stało, że bohaterowie PRL-owskiej kultury dla mas tak dobrze przyjmują się w warunkach kapitalistycznej kultury masowej?