Donald Trump, mimo ostrzeżeń, że jego polityka na nowo rozkręci inflację albo doprowadzi do stagflacji, odpowiada, że zwyżki cen będą „przejściowym bólem”, który się opłaci. Ma nadzieję, że protekcjonizm opakowany nacjonalistyczną retoryką „America First” przysporzy mu zwolenników.
Unia w reakcji na marcowe amerykańskie cła na stal i aluminium planuje uderzyć w towary produkowane w regionach ważnych dla Republikanów (dżinsy czy motocykle). Jednak zapowiadany teraz przez Donalda Trumpa „Dzień Wyzwolenia” będzie wymagał znacznie radykalniejszej odpowiedzi.
Pomorze, za sprawą bałtyckiego wiatru i atomu, może zastąpić Śląsk jako dostawca energii. A w węgiel, surowce i paliwa już dziś zaopatrują nas morskie porty.
Listopadowe święto handlu trafiło u nas na podatny grunt – promocje uwielbiamy i uważamy się za mistrzów w ich wyszukiwaniu. Ale tym razem handlowcy czekają na Black Friday z obawami. Bo ostatnio Polacy niechętnie wydają pieniądze.
Firmy chcą uspokoić nasze sumienia. Zapewniają na opakowaniach i w reklamach, że dbają o środowisko i pracowników. Dużo tu udawania i oszukiwania. Oto przegląd popularnych chwytów.
Black Friday za nami, czas na przedświąteczną gorączkę w sklepach. Biedronka i Lidl toczą bój na promocje, walcząc o tytuł najtańszej sieci. A przy okazji uciekają konkurencji, której coraz trudniej za nimi nadążyć.
Czy mniejszy Neonet przetrwa w rywalizacji z dwoma liderami rynku?
Sejm ścigał się z czasem. To jednak tylko preludium: przed nami ostra debata o to, kiedy i na jakich zasadach otwierać sklepy także w inne niedziele.
Chociaż do świąt coraz bliżej, nadal nie wiemy, w które grudniowe niedziele będzie można robić zakupy. PiS próbuje naprawiać swój prawny bubel, ale jego propozycja jest kuriozalna.
Jak wybory, to znowu bitwa o handel. Padają zapowiedzi obowiązkowych „lokalnych półek” w sklepach, powrotu do handlu w niedzielę, kolejnych ograniczeń dla wielkich sieci sklepów i ich „marek własnych”, przywilejów dla polskiej żywności. Co z tego ma sens?