Topnieją śniegi Kilimandżaro. Cofają się lodowce Alaski. Niknie lodowa pokrywa Arktyki. Chudnie lądolód zachodniej Antarktydy. Nie brak dowodów, że cywilizacja zafundowała sobie ocieplenie klimatu; ale nie brak też głosów, że przyroda zmierza w przeciwną stronę – ku kolejnej epoce lodowej. Jak jest naprawdę?
Naukowcy przestrzegają, że za kilkadziesiąt lat może się stopić nawet połowa lodów Arktyki. Ale może to mieć swoje dobre strony: skrócą się znacznie drogi morskie między Europą a Azją i Ameryką.
Globalnemu ociepleniu można przeciwdziałać, wykorzystując do tego morski plankton – twierdzą niektórzy naukowcy. Inni zaś ostrzegają, by nie manipulować przy klimacie.
Mimo powszechnego przekonania, że klimat się ociepla, co doprowadzi w końcu do topnienia lodowców oraz zalania na świecie sporych obszarów przybrzeżnych i wielu wysp, nie brak głosów naukowców ostrzegających przed zbliżającą się nieuchronnie nową epoką lodową. Kto ma rację? – to dobry temat do rozważań na lato.
Zbliżający się Szczyt Ziemi w Johannesburgu rozczaruje aktywistów ekologicznych. Świat uznał, że są pilniejsze problemy do rozwiązania niż globalne ocieplenie.
W odstępie dwóch tygodni w renomowanym czasopiśmie naukowym „Science” ukazały się dwa doniesienia na temat Antarktydy: jedno, że jej pokrywa lodowa narasta, co mogłoby przeczyć teorii globalnego ocieplenia; drugie, że niektóre tamtejsze rejony są coraz cieplejsze, co tę teorię potwierdza.