Pierwsze skojarzenia z danym krajem nie muszą pokrywać się z twardą statystyką.
Co sprawia, że dane państwo cieszy się lepszą reputacją od innych?
Ciężkie czasy przyszły. Gdziekolwiek spojrzeć – napięcia, spory, konflikty, nawet wojny, chłodniejsze lub gorętsze. Cały nasz świat odpływa, a my razem z nim, bo nawet nie ma się czego przytrzymać.
Rozmowa z Fareedem Zakarią, amerykańskim znawcą polityki międzynarodowej, autorem „Końca hegemonii Ameryki”
Historyczne role zaczynają się odwracać: teraz Chiny, Rosja i państwa arabskie na potęgę inwestują u swoich dawnych inwestorów.
Skończyła się miłość, bo zderzyły się globalne interesy. Ameryka i Rosja w różnych punktach globu depczą sobie po piętach i dziś to bardziej Waszyngton potrzebuje Moskwy niż na odwrót. Irytacji z tego zaskakującego odwrócenia ról Ameryka bardzo głośno daje wyraz.
W 1956 r., kiedy cenzura na pewien czas zelżała, w „Szpilkach” pojawiło się zabawne ogłoszenie: „Zamienię niepodległość na lepsze położenie geograficzne. Polska”. Ale przenosiny rozważano czasami na poważnie.
Oto światowa grupa trzymająca władzę. W dodatku wyłoniona jawnie, globalnie i dość demokratycznie. Jej członków zidentyfikował międzynarodowy sondaż Polityki i Forum.
Polacy bardziej lubią Amerykę niż Unię Europejską. Chcą jednak, aby poszerzona Unia była drugim supermocarstwem, pragną przystąpienia Rosji do NATO, boją się globalizacji. A w skali sympatii do innych państw Izrael lokują prawie równie nisko jak Irak.
Warto podjąć próbę spojrzenia na miejsce Polski w cywilizacji europejskiej. Czy można to uczynić bez odwoływania się do naszych odczuć i lęków obecnych? Nie jestem pewien, ale spróbować chyba należy. A wzajemne stosunki Polski i Europy można rozpatrywać w paru odsłonach dziejowych.