„Dla kuchni polskiej znamienne są dania mączne i ciasta. Poczynając od pierogów, z ruskimi na czele, poprzez pyzy, kopytka, knedle ze śliwkami, pierogi leniwe, łazanki, a na racuchach z jabłkami i naleśnikach z powidłami śliwkowymi lub nadzieniem z twarogu i rodzynków kończąc” – stwierdza w „Encyklopedii sztuki kulinarnej” Marek Łebkowski, jeden z najwybitniejszych znawców tego tematu, praktyk i teoretyk zarazem, autor i wydawca wielkiej liczby książek kucharskich. Na szczęście dla recenzentów kulinarnych „Polityki” nie zapomniał autor „Encyklopedii” o daniach mięsnych, a także i o rybach. Nie musieliśmy więc, szukając polskiej kuchni w stołecznych lokalach, ograniczać się tylko do jednego rodzaju potraw. Kuchnia polska bowiem jest bardzo różnorodna.
Co kinowa gastronoma wnosi do naszych zwyczajów?
Polskie miasta przeżywają gastronomiczną rewolucję. Znikają pamiętające czasy Peerelu zakłady zbiorowego żywienia, wyrastają zaś, w najbardziej nawet zaskakujących miejscach, luksusowe restauracje i małe knajpki, pizzerie, puby i kafejki. Coraz chętniej odwiedzane są miejsca, gdzie nie tylko zaspokaja się głód, ale miło spędza czas. Odnieść można wrażenie, że kłopoty, które dotknęły polską gospodarkę, ominęły restauracyjny biznes. Restauratorzy twierdzą, że to złudzenie.
Restaurator oskarżył senatora, że ten nie płacił za posiłki. Wyliczył swoje straty na ponad 50 tys. złotych. Senator oskarża restauratora, że za drogi, a przy tym chytry, bo naciągnął miejscowy ZUS na milion złotych. Olsztyńska publiczność - czytaj: elektorat - przygląda się zmaganiom z pewnym niesmakiem, co ma w tej historii niemałe znaczenie, w końcu chodzi o kuchnię.