W tzw. normalnym kraju takie głosowanie byłoby formalnością. Zbawienne dla naszego rozwoju skutki ratyfikowania unijnej umowy o Funduszu Odbudowy są przecież niebagatelne i liczone dziesiątkami miliardów euro.
Cichy francuski biurokrata rozpętał aferę na pół świata z udziałem władz Polski i Kraśnika, miasta bez grzechu, które do niedawna obywało się bez Wi-Fi, 5G i (nadal) ideologii LGBT.
Rząd ma ambitny plan: dzielić środki unijne tak samo jak krajowe, czyli według klucza politycznego. Czy Bruksela mu w tym przeszkodzi?