Co oznacza na przyszłość wspólne głosowanie Lewicy z PiS w sprawie europejskiego Funduszu Odbudowy? Co się zmieni w polskiej polityce?
Koalicja rządowa, choć skłócona, wyszła z kryzysu nieco silniejsza. Opozycja zaś się podzieliła, a wykopane rowy trudno będzie zasypać. Koszt awantury poniosą samorządy i przedsiębiorcy.
Najważniejszym, moim zdaniem, punktem porozumienia Lewicy z rządem jest obietnica utworzenia niezależnej komisji monitorującej realizację Krajowego Planu Odbudowy.
O uwolnieniu wypłat będzie decydować Komisja Europejska i przedstawiciele 27 krajów. Ponadto holenderski premier Mark Rutte wynegocjował swoisty „hamulec bezpieczeństwa”.
Czy lewica coś osiągnęła w rozmowach z PiS o Funduszu Odbudowy, czy też dała się wykiwać? Czy na opozycji silniejszy jest duch współpracy, czy rywalizacji? I co znaczy dziś słowo „symetrysta”? Rozmowa z publicystą „Polityki” prof. Wiesławem Władyką.
Inicjatywa i sprawczość. Na dźwięk tych słów politycy polskiej opozycji tracą rozum. Nie tylko lewicy zresztą.
Domagamy się upublicznienia i uzgodnienia nowej wersji KPO przed przekazaniem jej do Komisji Europejskiej – piszą do premiera Morawieckiego przedstawiciele organizacji społeczeństwa obywatelskiego, samorządu i przedsiębiorców.
W tej sprawie kumulują się niemal wszystkie oskarżenia, które znamy z poprzednich afer prawicy, m.in. o współpracę z półświatkiem przestępczym, o karalny konflikt interesów czy o kumoterstwo i nepotyzm.
Bruksela żyje nadzieją, że niemiecki Trybunał Konstytucyjny pozwoli na sztandarowy koronakryzysowy projekt UE. Ale nie ma pewności, czy nie dojdzie do znacznych opóźnień.
Co ma znaczyć hasło „Polska – nasza ziemia”? Politykę historyczną à la IPN? Wyspę normalności w Europie? A hasło „Dekada rozwoju”? Nowy Ład jest jak widać propagandą obliczoną na kolejne wybory.