Metafizyczny epos „Megalopolis”, zapowiadany jako perła w koronie twórczości 85-letniego Francisa Forda Coppoli, arcydziełem nie jest. Okazuje się ambitnym, ale zaskakująco nieudolnie opowiedzianym filmem.
Są dziesiątki powodów, by obejrzeć „Czas apokalipsy” – po raz pierwszy albo po raz kolejny.
Po co ponownie wprowadzać dobrze znane klasyki filmowe na ekrany kin? I skąd w repertuarze znów Coppola albo Żuławski?
Chyba najbardziej wyczekiwany film festiwalu, „Megalopolis” Francisa Forda Coppoli, nie zdobędzie Złotej Palmy – to więcej niż pewne. Na pocieszenie 85-letniemu reżyserowi pozostało to, że schodzi ze sceny z poczuciem spełnionego marzenia.
Na 22 konkursowe tytuły zaledwie cztery wyreżyserowały kobiety. Spore szanse na wywołanie poruszenia ma jedyna w tym towarzystwie debiutantka. Polskim akcentem w walce o Złotą Palmę będzie zwłaszcza szwedzko-polsko-duńska koprodukcja „Dziewczyna z igłą” Magnusa von Horna.
Mija 50 lat od premiery gangsterskiego arcydzieła Francisa Forda Coppoli. „Ojciec chrzestny” do dziś wpływa zarówno na kino, jak i na kulturowe wyobrażenie mafii – na dobre i na złe.
Rozmowa z amerykańskim reżyserem filmowym Francisem Fordem Coppolą o buncie, niezależności w sztuce i przyszłości kina.
Razi brakiem wiary w inteligencję widza.