Andrzej Tylman, który od dziewięciu lat domaga się wyjaśnienia okoliczności śmierci córki, przyznaje, że kolejny proces jest dla niego trudny do zniesienia. „Chcielibyśmy, żeby sąd rozstrzygnął, jak zginęła Ewa i kto zawinił” – mówi „Polityce”.
Śmierć Ewy Tylman dawno mogła być wyjaśniona. Wystarczyło uwierzyć w to, co już siedem lat temu mówił jej kolega Adam Z., główny i jedyny oskarżony.
W powszechnym odczuciu sprawiedliwości nie stało się zadość, bo kobieta nie żyje i nikt nie poniósł za to odpowiedzialności. A tragedia, która wydawała się wyjaśniona, pozostaje zagadką.
W czym jesteśmy lepsi, oglądając to wszystko, od pracowników firmy przewożącej zwłoki, którzy mieli otworzyć worek z ciałem Ewy i robić jej po 8 miesiącach w Warcie zdjęcia?