Grecja w ekspresowym tempie przygotowuje referendum, które ma uratować nie kraj, a rząd. Tymczasem sami Grecy ruszyli do banków, a dokładniej do bankomatów.
Wygasł program pomocowy, Grecy czekają na referendum. Czy Grecja przetrwa, jeśli jej dług nie zostanie umorzony?
Stało się to, co zazwyczaj towarzyszy bankructwom państw – greckie banki jutro nie zostaną otwarte, a rząd wprowadzi ograniczenia w wypłacaniu pieniędzy z kont. Dalszy los Grecji pozostaje nieznany.
Gdy grecki rząd w panice szuka pieniędzy na spłatę kredytów, coraz bardziej prawdopodobne stają się przyspieszone wybory. Premier Aleksis Cipras znalazł się bowiem w potrzasku.
Po raz pierwszy od 2011 r. złoty pokonał psychologiczną barierę w relacji do euro. Jednak to raczej dowód na słabość europejskiego pieniądza niż nadzwyczajną siłę polskiego.
Pomysł rozpisania referendum w sprawie wejścia Polski do strefy euro jest ryzykowny z politycznego i wątpliwy z prawnego punktu widzenia.
Inauguracja nowej siedziby EBC stała się dla niezadowolonych z polityki zaciskania pasa pretekstem do walk z policją. Chyba nie zauważyli, że ostatnio ta instytucja dość mocno zmieniła swoją politykę.
Wiele osób czuje się oszukanych przez banki na kredytach frankowych. Ale wcale nie oczekują pomocy finansowej państwa.
Ktokolwiek pisał grecki list z listą reform, zasługuje na literacką nagrodę. Z wypełnieniem zobowiązań będzie już dużo trudniej.
Nowy premier Grecji prowadzi ryzykowną grę – chce dostać od Europy kolejną pomoc, ale sprzedać ją swoim obywatelom jako nowy początek. Czasu ma coraz mniej.