Jakim dziwnym przyzwyczajeniom i obsesjom ulegali geniusze.
Rozmowa z amerykańskim pisarzem i tłumaczem Richardem Lourie o pokoleniu beatników, spotkaniu z Hemingwayem, przyjaźni z Miłoszem, wizycie w Stoczni Gdańskiej i tłumaczeniu polskiej literatury.
Brytyjski pisarz przebadał pod kątem picia historię naszej cywilizacji. Nie ma kultury bez alkoholu - dowodzi w swojej książce Iain Gateley.
Ernest Hemingway zwyciężył w rankingu czytelników „Polityki” na najwybitniejszego pisarza zagranicznego XX w. Czy dzisiaj nadal jest tak popularny?
Rodzima literatura zawsze była wódczana. Dzisiaj, chociaż na co dzień w barach serwuje się rozmaite drinki i wina, w najnowszej literaturze nadal króluje gorzała. A nasz największy wkład w literaturę alkoholową to pierwszorzędne opisy kaca.
W Hemingwayowskiej serii wydawnictwa Muza wyszła niedawno „Piąta kolumna”, teraz „To co prawdziwe o świcie”. Obie w Polsce dotąd nieznane, pierwsza z dziwnych powodów, druga – bo dopiero co opublikowana z pośmiertnych rękopisów.
Mało który pisarz tak mocno wplótł swoje życie w twórczość, a z twórczości czynił motor życia. Potrzebował do tego sceny, najpierw małego miasteczka, potem udało mu się poszerzyć ją na cały świat i Nagrodę Nobla. Sukces, od którego można sobie strzelić w łeb.