Teraz przedstawię państwa ulubienicę, panią minister Paulinę Hennig-Kloskę – powiedział Donald Tusk w czasie swojego exposé. Słowo „ulubienica” premier wypowiedział ironicznie. Łatwego startu nowa minister klimatu nie miała.
PiS dostrzegł szansę na przeprowadzenie pierwszego stress testu nowej sejmowej koalicji: to projekt ustawy o zamrożeniu cen energii elektrycznej, gazu i ciepła w pierwszej połowie 2024 r. O co chodzi?
Nowa koalicja postanowiła zacząć, jak poprzednicy, od porządków w energetyce wiatrowej. Zamierzała odblokować, co PiS zablokował. I natychmiast weszła na minę, którą jedni nazywają aferą wiatrakową, a inni błędem komunikacyjnym. Co jest w tych wiatrakach, że tak kręcą polityków?
PiS opowiada, że ich państwo jest wzorcem demokracji, bo zmiana rządu dokonała się zgodnie z procedurami i nie została zablokowana np. przez użycie wojsk. Równie dobrze można argumentować, że PRL było demokratyczne, bo wybory 4 czerwca 1989 r. zostały przeprowadzone i uznane przez ówczesną władzę.
Sejm przegłosował zamrożenie cen prądu, gazu i ciepła dla konsumentów, instytucji publicznych oraz małych i średnich firm. W toku prac doszło do awantury o wiatraki. Rozmowa z Robertem Tomaszewskim z Polityki Insight.
W czwartek posłowie zajmowali się m.in. powołaniem komisji śledczej ds. wyborów kopertowych i zamrożeniem cen energii. Rafał Kasprzyk z Polski 2050 do posłów PiS: „Nie przygotowaliście Polaków na wzrost cen”.
Pierwsi górnicy z likwidowanych kopalń dostają oferty zatrudnienia w elektrowniach wiatrowych. Wkrótce może tu być kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy. Ale czy da się tak przenieść spod ziemi na stumetrowe wieże?
Suflowana przez PiS „afera wiatrakowa” może stać się pretekstem do weta Andrzeja Dudy i podwyżek cen energii sięgających aż 70 proc. w przypadku prądu. Skąd to całe zamieszanie?
Coraz więcej firm przechodzi na prąd pochodzący ze źródeł odnawialnych. Jedni zmieniają dostawców, a inni sami inwestują w wiatraki czy fotowoltaikę.
Jeśli ktoś wierzył, że w sprawie elektrowni wiatrowych i nowelizacji ustawy 10h PiS się cofnie, był naiwny. 700 m i ani kroku wstecz, zwłaszcza jeśli Senat oczekuje 500 m. Jego niedoczekanie.