Dziś mija termin ultimatum Marine Le Pen dla francuskiego rządu; zmarł wybitny muzyk Ryszard Poznakowski; niepokojące wyniki rumuńskich wyborów; reanimacja piłkarza w trakcie meczu włoskiej Serie A; Joe Biden ułaskawił syna.
Czy Francja zbankrutuje? Kasa państwa dawno nie była w tak fatalnym stanie. Zadanie jej ratowania dostał nowy premier Michel Barnier.
Koalicja, koabitacja, rząd techniczny, a może kolejne wybory? Francją trudno będzie rządzić. Emmanuel Macron wprowadził swój kraj w ten kryzys i tylko on może go z niego wyciągnąć.
Prezydent może w swoim liście stwierdzać, że „wartości republikańskie” zdobyły „wyraźną większość”, ale równie wyraźną większość mają u Francuzów te formacje, które proponują zmianę, a nie więcej tego samego Macrona.
Ogromną niespodzianką zakończyła się druga tura wyborów parlamentarnych nad Sekwaną. Nieoczekiwanie pierwsze miejsce zajęła lewicowa koalicja Nowego Frontu Ludowego. Na drugim miejscu centryści Macrona, dopiero za nimi skrajna prawica.
Le Pen wykonała ogromną pracę nad „unormalnieniem” wizerunku swej partii (we Francji mówi się o dediabolizacji, czyli oddiableniu czy odszatanieniu wizerunku), że niby zrezygnowała z wielu dawniejszych radykalnych haseł i wypowiedzi. Ale nie dajmy się zwieść. Jest groźna, zwłaszcza dla nas.
Polskie media protestują; prokuratura i policja weszły do siedziby neo-KRS; nie gaśnie bunt w PiS; dwie polskie tenisistki przegrały w Wimbledonie; jest nowy sondaż w sprawie drugiej tury wyborów we Francji.
Do tej pory Macron wiele zyskał, grając na taktyczne głosowanie Francuzów na korzyść frontu republikańskiego. Stawianie tamy skrajnej prawicy może się wydawać szlachetne, ale nie jest pewne, czy wyborcy docenią takie masowe wezwania do głosowania na mniejsze zło.
Partia Marine Le Pen jest obecnie przeciw wychodzeniu z eurostrefy i UE. Nadal chce odwrócenia decyzji z 2009 r. o wejściu Francji do struktur wojskowych NATO, ale – jak niedawno zadeklarował Bardella – dopiero po zakończeniu wojny w Ukrainie.