Niech polskie znaczy doskonałe – namawiał Gierek, usiłując eksportem doskonałych wyrobów zrównoważyć zadłużenie kraju. Niestety, nasi wierzyciele mieli doskonalsze i naszych nie chcieli. Ćwierć wieku później historia się powtarza: niech polskie przedsiębiorstwa będą bardziej konkurencyjne – wzywa rząd, zatrwożony narastającą nierównowagą w handlu. Czy i finał będzie podobny?
Cezary Józefiak. Przewodniczący Rady Centrum im. Adama Smitha
Głęboki deficyt w handlu zagranicznym jest obecnie jednym z najpoważniejszych problemów polskiej gospodarki. Za mało sprzedajemy w stosunku do tego, ile kupujemy. Tę lukę może zapełniać napływ obcego kapitału do Polski. Rzeczywiście, dopóki mamy do sprzedania TP SA, PLL Lot, KGHM, PKN, energetykę, PKO BP, PZU możemy finansować deficyt płatniczy. Tylko co dalej?
Niemcy kojarzą się światu z samochodami, Szwajcaria z zegarkami, Rosja z wódką. A Polska? Nasz kraj wywołuje mieszankę skojarzeń sentymentalnych: wojna, komunizm, Solidarność, Wałęsa, papież. Na tej liście nie widać żadnego towaru "made in Poland".
Na całym świecie międzynarodowe targi stały się nie tyle miejscem zawierania kontraktów, ile sposobem promowania krajowych osiągnięć technologicznych i produkcyjnych. Tegoroczne Międzynarodowe Targi Poznańskie poświęcone technologiom przemysłowym i dobrom inwestycyjnym powinny więc być dużą gratką dla polskich firm, skoro w tych właśnie dziedzinach nasz eksport jest wyjątkowo wątły. Tymczasem w porównaniu do 1998 r. udział krajowych wystawców skurczył się - z 62 proc. do 43 proc. - na rzecz wystawców zagranicznych. Czyżby cudzoziemcy lepiej rozumieli, co i kiedy warto robić?
W tym roku wartość polskiego importu zbliży się do granicy 44 mld dolarów, a eksport ledwo przekroczy 30. W ten sposób w naszym handlu zagranicznym powstanie groźny deficyt w wysokości 13,6 mld dolarów. Czy musimy tak dużo kupować? I na co też wydajemy tę górę dolarów?
Świnie zdemolowały rynek mięsa. Takiego nadmiaru podaży jeszcze nie przeżywaliśmy. Niestety, nie ma się z czego cieszyć. Nie tylko dlatego, że najniższe od dwóch lat ceny skupu nie wpłynęły na spadek cen ani kiełbasy, ani schabowego. Mięso stało się poważnym problemem politycznym. Żeby go rozwiązać - pozostaje tylko jedno wyjście - jeść więcej świniny.