Dyskusja o bezpieczeństwie dzieci w sieci powinna być sprawą ponad politycznymi podziałami, ale różne strony różnie rozumieją „dobro dziecka”.
Rozmowa z Moniką Rościszewską-Woźniak z Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego wspierającej rząd w programie rozwoju żłobków o tym, jak zmienia się myślenie Polaków o opiece nad najmłodszymi dziećmi.
W świecie pozorów wszystko się zgadzało. Były kontrole, grzywny, a nawet akcja plakatowa. Nie ma tylko czwórki dzieci, które zmarły zatrute truciznami kupionymi bez żadnych ograniczeń przez internet.
Polskie dzieci i nastolatki spędzają na zewnątrz po kilka, kilkanaście minut dziennie, zwłaszcza jesienią i zimą. Ze szkodą dla zdrowia fizycznego, psychicznego, dla relacji i postępów w nauce.
Nastolatki trafiają na oddziały psychiatryczne za złe zachowanie. To jeszcze jeden z efektów działalności dawnego resortu Zbigniewa Ziobry. A młodzi nie są chorzy, tylko „zdemoralizowani” – mówi dyrektor jednej z placówek.
Jak opowiadać dzieciom o odchodzeniu bliskich? Lęku przed śmiercią czy wizjach tego, co dzieje się z nami później? Kilka lektur całkiem nieźle radzi sobie z odpowiedziami na to ważne pytanie.
Dziecko doświadczające powodzi traci wszystko, na czym może się oprzeć. Dlatego ważne jest, żeby szkoły szybko wracały do pracy, dawały szkielet organizacji życia, rutyny. Stabilny kawałek rzeczywistości.
Kto to widział, z dziećmi do restauracji? Z dziećmi do urzędu? Z dziećmi do pociągu? Z dziećmi na plac zabaw? W polskiej dzieciofobii chodzi nie tyle o widok dzieci, ile o ich odgłosy.
Dzisiejsze nastolatki w dorosłym życiu nie będą używać gotówki, już teraz przechodzą na „plastik” i BLIK. Jak to zmienia ich myślenie o pieniądzach? Skąd je mają i na co wydają?
Razem z Michałem R. Wiśniewskim, pisarzem i publicystą, zastanawiamy się nad stosunkiem do dzieci w naszym kraju.