W rozmowach Władimira Putina z Donaldem Trumpem udało się osiągnąć pierwsze porozumienie dotyczące ograniczenia działań wojennych. Ale niewiele to zmienia w rosyjskiej strategii.
Rozmowa telefoniczna Donalda Trumpa z Władimirem Putinem przyniosła zgodę Rosji na cząstkowy rozejm. Putin stara się jak najbardziej opóźnić nawet czasowe zawieszenie broni, nie mówiąc o trwałym pokoju.
Pozycji mocarstwa nie trzeba zdobywać. Można ją kupić. Pokazuje to długa amerykańska tradycja.
Mamy pat na froncie i w procesie pokojowym. Choć w rozmowy o przerwaniu ognia angażuje się coraz więcej państw, nic nie wskazuje, żeby miało dojść do przełomu. Intensywne działania wojenne również nie przynoszą rozstrzygnięcia.
Na tle poglądów i postaw typowych dla aktywistycznego skrzydła amerykańskiej lewicy ekscentryczni miliarderzy, jak Elon Musk czy Trump, sprawiali wrażenie normalnych i bliskich zwykłemu człowiekowi.
Ofiarą ideologicznych czystek w Pentagonie padł legendarny samolot, który zrzucił pierwszą bombę atomową – złowrogi symbol potęgi USA. Trudno o lepszy dowód pogubienia administracji Trumpa w jej rewolucyjnym zaślepieniu.
Putin ma Stany Zjednoczone w pogardzie. I nie wiadomo, czy dostrzega w Trumpie jakiekolwiek odstępstwo od amerykańskiej wielkiej strategii.
Oświadczenie Władimira Putina, choć wyraźnie poparł pomysł zawieszenia broni, było w rzeczywistości czymś zupełnie odwrotnym. I nic w tym zaskakującego.
Z amerykańskim porozumieniem z Rosją w sprawie wojny jest na razie jak z horyzontem. Im bardziej Trumpowi na nim zależy, tym bardziej się ono oddala.
Czy jeśli satyra filmowa i serialowa skupia się ciągle na tym samym, a efekt jest coraz słabszy, to znaczy, że rzeczywistość przerosła już fikcję?