Ogłupiały i rozkojarzony maminsynek, w kółko goniący za przyjemnościami i potwierdzeniami swej żałośnie pospolitej „indywidualności”, nie zgadza się dojrzewać ani brać za cokolwiek odpowiedzialności. Jego życie trwa i nie upływa.
Lewica przebrała się za Świętego Mikołaja i walczy o Wigilię ustawowo wolną od pracy. Powstały w tej sprawie egzotyczne sojusze, ale wolnej Wigilii raczej nie będzie. Polacy generalnie lubią świętować, zapominają jednak, że to sporo kosztuje.
Co z proporcjami wysiłku i relaksu? Czy wprowadzony ponad 50 lat temu 26-dniowy wymiar urlopu przy standardowym etacie odpowiada dzisiejszym warunkom pracy? Należałoby go wydłużyć czy może skrócić? To tylko część pytań, na które opowiada Magdalena Marszałek, psycholożka pracy i organizacji z Uniwersytetu SWPS w Sopocie.
Kiedy, ile i jak będziemy w nowym roku wypoczywać? Niestety świąteczno-noworoczną labę trudno będzie tym razem przedłużyć, a to dlatego, że Trzech Króli (6 stycznia) wypada w sobotę – na pocieszenie Nowy Rok (1 stycznia) to poniedziałek.
PRL dawkowała nam wolne soboty jak kroplówkę. Pierwszą, 21 lipca 1973 r., trzeba było jeszcze odpracować. Miała uświetnić coroczne Święto Odrodzenia Polski 22 lipca. Pół wieku temu pracodawcy obawiali się wolnej soboty tak, jak obecnie wolnego piątku. A jednak czas pracy będzie topnieć.
W pandemii mieliśmy więcej czasu wolnego, ale mniej wolności w jego spędzaniu. Już wcześniej definicja odpoczynku się rozsypywała, a po pandemii trudno ją będzie złożyć w starym kształcie.
2020 r. jest umiarkowanie korzystny dla tych, którzy liczyli na przedłużone weekendy.
Chcesz kosić trawę o drugiej w „nocy”, nikt się temu nie będzie dziwił.
PSL chce dwóch dodatkowych dni wolnych od pracy – w wigilię i Wielki Piątek. Ten pierwszy gospodarce na pewno by nie zaszkodził, ten drugi wpływ miałby większy.
Wystarczy wziąć kilka dni urlopu, żeby mieć kilka długich weekendów w 2018 roku.