Mamy demograficzną zapaść – obwieścił GUS, publikując najnowszy raport ludnościowy. Nasz kraj robi się stary i schorowany. Ale też w ogóle pozbawiony wigoru i napędu. Po ośmiu latach rządów PiS Polska znalazła się w stanie depresji, właściwie w każdej dziedzinie.
Jarosław Kaczyński wyjął asa z rękawa. Obiecał emerytury stażowe, dzięki którym kobiety będą mogły zakończyć pracę już po 38 latach pracy, mężczyźni – po 43. To może pomóc partii utrzymać władzę.
Ten tytuł, niestety, nie jest clickbaitową zagrywką. Mamy problem, a dokładnie kryzys demograficzny. W 2022 r. urodziło się w Polsce 305 tys. osób – jak poinformował GUS – najmniej od końca II wojny światowej. Co z tego wynika?
Ile osób mieszka w Polsce? Ilu cudzoziemców osiedliło się, a ilu Polaków wyjechało na stałe? Rozmowa Pawła Marczewskiego z prof. Maciejem Duszczykiem z Ośrodka Badań nad Migracjami UW, współautorem raportu „Czy wiemy, ile nas jest?”.
Bo wiadomo: jak prezes Kaczyński mówi, że czegoś nie można, to nie można w danej sytuacji, a jak mówi, że można w innej sytuacji, to można.
Po utracie realnej wartości 500 plus do kieszeni rodziców trafi teraz... o 50 zł więcej. PiS wie, że boomu demograficznego po takiej podwyżce nie będzie. Przeciwnie: teraz podkreśla, że program nie będzie aż taki drogi, bo małych dzieci jest coraz mniej.
To, co widać na zdjęciach z protestów – tłumna mobilizacja, międzypokoleniowa solidarność i poczucie wspólnoty interesu między różnymi grupami społecznymi – to wyraz nieprawdopodobnych przemian w postawach obywatelskich, jakie od 2016 r. dokonały się wśród mieszkających w Polsce kobiet i ich sojuszników.
KO obiecuje 1,5 tys. zł miesięcznie dla każdej młodej mamy, która po urodzeniu dziecka zdecyduje się wrócić do pracy. Dodatek ma być wypłacany, dopóki maluch nie ukończy trzech lat. Propozycja Donalda Tuska przez wielu została potraktowana jako próba populistycznej licytacji z PiS na rozdawnictwo. Ale rozdawnictwem nie jest.
Co starzejący się dziś rodzice i dziadkowie mogą zostawić w spadku swoim potomkom? Mało. Nie tylko w sensie materialnym. Bo jeśli mieliby coś do przekazania z niematerialnego dobytku – poglądów, aspiracji, stylu życia, tradycji – to młodzi nie bardzo chcą te stare graty brać.
W Polsce spada też liczba matek samotnie wychowujących dzieci, za to wzrasta liczba samodzielnych ojców.