Trudno sobie wyobrazić historię kina bez Davida Cronenberga. Po dłuższej przerwie wraca „Zbrodniami przyszłości”, bezlitosną wizją apokalipsy, do której świetnie pasuje miano, jakim często określano jego filmy: sadystyczna pornografia.
Po premierze w Cannes pisano, że film jest tak przygnębiająco makabryczny, że ci najbardziej zainteresowani, czyli celebryci, raczej będą go omijać szerokim łukiem.
„Cosmopolis” jest zimną, mało poruszającą, ocierającą się o banał, luźną ekranizacją filozofującej powieści Dona DeLillo.
„Niebezpieczna metoda” poświęcona jest burzliwej przyjaźni ojców psychoanalizy: Zygmunta Freuda i Carla Gustava Junga.
Rasistę cierpiącego na artretyzm i byłego kagiebistę gra tu bardzo przyzwoicie Jerzy Skolimowski.
Bez kina Cronenberga widzielibyśmy o sobie samych jeszcze mniej.