Wiadomość, że Duńczycy planują zakazać dzieciom używania telefonów w szkołach, zelektryzowała polskich pedagogów. Pójdziemy w ich ślady? Nieprędko.
Pretensje Donalda Trumpa do Grenlandii sprowokowały reakcję polityków. Przywódcy 27 państw UE wydali w lutym deklarację, że będą bronić „integralności terytorialnej” Danii. Jak to się stało, że maleńki kraj wszedł w posiadanie największej wyspy świata?
Dania traktuje sprawę poważnie. Także dlatego, że kampania grenlandzka nie jest dziełem przypadku ani kaprysem chwili, została przygotowana z dużym wyprzedzeniem. Jak się teraz Trump upomni o Meksyk, Czad albo Mongolię, to już nikt się nie zdziwi.
Groźby i prawicowy hejt wobec Jerzego Owsiaka; wielkie pożary w Kalifornii; nie ma decyzji ministra finansów w sprawie pieniędzy dla PiS; jest data wyborów prezydenckich; coraz goręcej wokół Grenlandii.
Duńskie gangi ściągają do kraju szwedzkie dzieci w roli płatnych morderców. Bo taniej. A młodym przestępcom ze Szwecji niewiele grozi w ich ojczyźnie.
Znajomi w kraju urodzenia często gratulują nam odwagi i życzą, żebyśmy doczekały dnia, kiedy nasze małżeństwo zostanie uznane przez Polskę. Szczerze mówiąc, z odwagą nasz piękny duński ślub nie miał nic wspólnego.
W duńskim społeczeństwie, jednym z najbardziej egalitarnych w Europie, monarchia cieszy się aż 80-procentowym poparciem. I nowy król niewiele tu zmieni.
Dania żegna Małgorzatę II i wita nowego króla, Fryderyka X, który 14 stycznia wstąpi na tron.
Jeśli miałabym i mogłabym uzależnić się od glutenu i kofeiny, to zrobiłabym to w stolicy Danii Kopenhadze.
Europejska skrajna prawica się feminizuje. Kobiety nie tylko coraz częściej na nią głosują, ale stają na jej czele. I osiągają coraz większe sukcesy wyborcze.