Zmarł Jerry Lee Lewis – wielka gwiazda wśród rockandrollowych pianistów i wieczny grzesznik wśród fundamentalistów religijnych.
Gdy artysta odchodzi, jego finalne dzieło natychmiast nabiera szczególnego znaczenia.
W dniu 90. urodzin ogłosił premierę nowej płyty, której wydania nie doczekał. Ale dziecko Chucka Berry’ego – rock’n’roll – nie umrze nigdy.
Jak nikt inny potrafił namalować słowami obrazy, uchwycić w nich istotę wyzwolenia i ucieczki – integralnej części rock’n’rollowego etosu. W tym toku miał się ukazać ostatni album w jego dorobku.
Thorogood postanowił wyrazić szacunek i dług, jaki ma wobec muzyki tworzonej dla Chess.