Państwowe Święto Chrztu Polski wyznaczyli politycy, nie zawracając sobie głowy ustaleniami historyków.
Skoro nie mamy państwowego Święta Akcesji do Unii Europejskiej, to czemu mamy mieć nagle święto czczące zdarzenie sprzed ponad tysiąca lat?
„Dziewięcioletnie przygotowanie do Milenium winno całą Polskę przeobrazić wewnętrznie” – przemawiał do księży kardynał Stefan Wyszyński.
Po Facebooku krąży w charakterze memu wpis: „1050 lat temu Mieszko I porzucił tradycyjne wartości swojego narodu i przyjął modną ideologię narzuconą przez Europę Zachodnią”.
Archidiecezja Poznańska chce wycofać film z internetu – ze „względów estetycznych”.
W cieniu hucznych obchodów chrztu Polski kwitnie kultura inspirowana pogańską Słowiańszczyzną. I też szuka w niej naszej tożsamości.
Rozmowa z prof. Henrykiem Samsonowiczem, historykiem, o pożytku i użytkach z chrztu przyjętego przez Mieszka I 1050 lat temu.
Na obchodach milenijnych w 1966 r. zaciążyła wojna komunistów z Kościołem katolickim. 1050. rocznicę chrztu Polski świętujemy w przymierzu władzy z hierarchami. Co nie musi przełożyć się na lepszą jakość.
Według hipotez wielu badaczy nasz królewski szczep piastowy nie pochodzi z Gniezna, Ostrowa Lednickiego czy Poznania, ale – uwaga! – z Giecza. Byłaby toż pierwsza stolica Polski?