Angela Merkel ma wprawdzie wysokie notowania, jednak kolejny "kryzys prezydencki" jest dla pani kanclerz wyraźnym sygnałem alarmowym. Dwaj przeforsowani przez nią kandydaci na najwyższe stanowisko odeszli ze stanowiska przed czasem.
Z polskiego punktu widzenia nie ma powodu do zacierania rąk, że prezydent Niemiec znalazł się w opałach z powodu taniego kredytu, jaki w 2008 r. wziął od zaprzyjaźnionego przedsiębiorcy, oraz nacisków, jakie w grudniu ubiegłego roku próbował wywrzeć na koncernie Springera i bulwarówce "Bild", która aferę wykryła.
Wypad Christiana Wulffa do Warszawy w 40. rocznicę uznania przez Niemcy zachodnie granicy na Odrze i Nysie i uklęknięcia Willy Brandta zasługuje na szczególną uwagę.
Kiedy kandydat władzy zderza się w wyborach z kandydatem ludu, tracą obie strony. I władza, i lud.