Sztuczna inteligencja najbardziej, jak się okazuje, potrzebuje poetów. A przewidział to już Stanisław Lem. Jak rysuje się przyszłość literatury w dobie AI?
Mija ćwierć wieku od założenia Google. Ta skromna firma niespodziewanie wyrosła na globalną korporację. Zbyt wielką, żeby upaść, ale czy nie za powolną, by nadążyć za wyzwaniami sztucznej inteligencji?
Amerykański koncern właśnie otworzył dostęp do Barda, swojej wersji sztucznej inteligencji – czyli największego konkurenta ChatGPT.
Upowszechnienie sztucznej inteligencji może być przewrotem kopernikańskim dla całych systemów edukacji. Trzeba tylko zdecydować, jak teraz sprawdzać wiedzę i samodzielność, a przede wszystkim, kto i jak ma uczyć.
Czy powinniśmy się bać czatbotów i sztucznej inteligencji? Zabiorą nam pracę? Jakie korzyści możemy z nich czerpać? I jak to wszystko wziąć w karby? Rozmowa z Filipem Konopczyńskim z Fundacji Panoptykon.
O ironio, tego akurat żaden twórca fantastyki naukowej nie przewidział. Amerykański magazyn „Clarkesworld” musiał zamknąć swoje skrzynki przed autorami, bo zalała je fala tekstów generowanych przez sztuczne inteligencje. Co to oznacza dla ludzi pióra?
Premiera inteligentnego czatbota, czyli robota-rozmówcy, odbyła się w listopadzie, ale już widać, ile jego pojawienie się zmieni w naszym życiu. Dla niektórych stał się już kumplem/kumpelką albo pomocnikiem w różnych – ludzkich, wydawałoby się – sprawach. Ma on jednak swoje ciemniejsze strony.
Mamy ChatGPT, sztuczną inteligencję, która jest w stanie napisać za nas niemal wszystko na dowolny temat. Aplikacje sprawdzające, czy dany tekst jest dziełem sztucznej inteligencji. I narzędzia oszukujące aplikacje sprawdzające, czy tekst jest dziełem sztucznej inteligencji.