Argumentem za przeniesieniem ruchu z warszawskiego Chopina do CPK ma być brak możliwości rozwoju portu w stolicy. Oby z CPK nie skończyło się jak z lotniskiem Mirabel w Montrealu, z którego wielu nie chce latać, bo jest daleko.
Przez osiem lat, nie zważając na gigantyczne koszty, PiS tworzył wielkie inwestycje, które miały budować naszą dumę narodową. Teraz nie wiadomo, co z nimi zrobić. Orlenowskie Olefiny III to takie drugie CPK. Miały być największą inwestycją petrochemiczną w Europie, a okazały się workiem bez dna.
Zmarł założyciel francuskiego Frontu Narodowego; Meta rezygnuje z fact-checkingu; „urealniony” Centralny Port Komunikacyjny; szkoły przed feriami; polskie skoki narciarskie na zakręcie.
Narodowy przewoźnik pobił rekord sprzed pandemii, ale powinien urosnąć dwukrotnie, zanim ruszy CPK. Łatwo nie będzie, bo konkurencja na polskim niebie jest ogromna, a politycy nie chcą zostawić linii w spokoju.
W 2025 r. projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego ma nabrać przyspieszenia. Przynajmniej jego część lotniskowa, bo ostateczny kształt sieci kolei dużych prędkości wciąż stoi pod znakiem zapytania.
Zawieszenie broni między Izraelem i Libanem; głosowanie w sprawie CPK; policjant, który postrzelił funkcjonariusza, uniknie aresztu; raport komisji ds. afery wizowej; pierwszy taki wyrok za skutki uboczne leku.
Czy obywatelski projekt Ustawy o CPK w ogóle zasługuje na merytoryczną dyskusję w komisji sejmowej? Wszak nie o wymianę haseł propagandowych chodzi, a o argumenty merytoryczne, rzeczywiste potrzeby społeczne i koszty. Bo CPK nie sfinansuje nam Święty Mikołaj.
Nie ma się z czego śmiać, bo jest gorzej, niż miało być. Na budowę portu Warszawa-Radom wydano prawie miliard złotych. Warto, żeby te pieniądze nie poszły w błoto.
Ma nie być gigantomanii i wyścigu za najsilniejszymi. LOT chce być linią na miarę naszych możliwości, ale z ambicjami, żeby stać się najsilniejszym przewoźnikiem w Europie Środkowej i Wschodniej. Podróż w świat tranzytem przez Warszawę ma być szybka i wygodna. Taki jest plan.