Powracające co jakiś czas spory o słowa pokazują, że kto kształtuje język, kształtuje rzeczywistość.
Mamy rok Immanuela Kanta – 300-lecie jego urodzin i 220-lecie śmierci. Czy filozof z Królewca może paść ofiarą cancel culture? Od czasu, gdy Putin „zakochał się w Kancie”, panuje przekonanie, że „Kant jest nasz”. Czyli Rosji.
Współczesne bojkoty nie są narzędziem ekonomicznego nacisku, a próbą zwrócenia uwagi na problem.
Jeśli komuś się wydaje, że Putin przywołujący J.K. Rowling w kontekście wojny w Ukrainie to najdziwniejsze, co mogło się zdarzyć, to nieuważnie przyglądał się temu, jak w ostatnich latach kształtowała się narracja zachodniej prawicy.
Od kilku lat konserwatywni publicyści w Polsce straszą zjawiskiem „cancel culture” – kulturą unieważnienia. Tymczasem widać, że to „unieważnianie” bardzo sprawnie idzie właśnie im. Zwłaszcza że mają biznes po swojej stronie.
Od jej wypowiedzi na temat osób trans dystansują się gwiazdy „Harry’ego Pottera” i koncern Warner. Bros. Czy powinniśmy odmawiać J.K. Rowling prawa do bycia osobą publiczną?